Rosja liczyła, że nikt się nie dowie. Nowe fakty wyszły na jaw

Rosja liczyła, że nikt się nie dowie. Nowe fakty wyszły na jaw

Dodano: 
Rosyjscy żołnierze na terytorium Kachowskiej Elektrowni Wodnej
Rosyjscy żołnierze na terytorium Kachowskiej Elektrowni Wodnej Źródło: PAP/EPA / SERGEI ILNITSKY
Według doniesień medialnych, rosyjskie władze okupacyjne celowo zaniżyły liczbę ofiar katastrofy spowodowanej wysadzeniem tamy na Dnieprze w Nowej Kachowce.

Wysadzona w czerwcu zapora miała wysokość 30 metrów i długości 3,2 km. Została zbudowana w 1956 r. jako część Kachowskiej Elektrowni Wodnej. Znajdujący się przy niej Zbiornik Kachowski zaopatruje w wodę anektowany przez Rosję Półwysep Krymski oraz elektrownię jądrową w Zaporożu, która również jest pod kontrolą sił rosyjskich.

W wyniku eksplozji zniszczona została przeprawa drogowa przez Dniepr oraz część elektrowni, co doprowadziło do niekontrolowanego odpływu wody ze Zbiornika Kachowskiego i zalania miejscowości leżących w dolnym biegu rzeki po obu jej brzegach, w tym części Chersonia.

Zapora znajduje się na linii frontu, oddzielając siły rosyjskie po jednej stronie i wojska ukraińskie po drugiej. W ostatnich miesiącach przetrwała bombardowania sił ukraińskich i co najmniej jedną eksplozję, prawdopodobnie spowodowaną przez wycofujące się jednostki rosyjskie, które wysadziły w powietrze drogę nad tamą.

Wysadzenie tamy na Dnieprze. Skala katastrofy przeraża

Jak ujawniło dochodzenie agencji Associated Press, zainstalowana w Moskwie nielegalna administracja w okupowanej przez Rosję części obwodu chersońskiego "znacznie i celowo" zaniżyła liczbę ofiar katastrofy.

Rosjanie twierdzą, że na kontrolowanych przez nich terenach zginęło 59 osób. Tymczasem śledztwo przeprowadzone przez AP wykazało, że jedynie w okupowanych przez rosyjskie siły Oleszkach mowa o co najmniej setkach ofiar.

Dziennikarze rozmawiali z pracownikami medycznymi oraz wolontariuszami, którzy prowadzili rejestry zmarłych i zajmowali się pochówkiem ciał. Dane zgromadzono również dzięki informacjom od osób współpracujących ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), lokalnymi mieszkańcami i tymi, którym udało się uciec z okupowanych terytoriów.

Według rozmówców agencji władze okupacyjne kontrolowały wydawanie aktów zgonu, szybko usuwały ciała, po które nikt się nie zgłaszał oraz utrudniały medykom i wolontariuszom prace, grożąc im konsekwencjami.

AP dowiedziała się również, że po katastrofie na terytorium okupowanym przez Rosję rozkopano masowe groby, a niezidentyfikowane ciała wywieziono tak, aby "nigdy więcej ich nie widziano".

"Nawet Ukraina nie zdaje sobie sprawy ze skali tej tragedii"

Nie tylko Rosja, ale nawet Ukraina nie zdaje sobie sprawy ze skali tej tragedii – powiedziała dziennikarzom pielęgniarka, która początkowo nadzorowała proces kompletowania aktów zgonu, a później uciekła na terytorium kontrolowane przez Ukrainę. – To ogromna tragedia – dodała.

Choć Moskwa zaprzecza odpowiedzialności za wysadzenie tamy, wojska rosyjskie okupują elektrownię w Kachowce od początku inwazji na pełną skalę w 2022 r. Przechwycone komunikaty z nocy katastrofy pokazują, że Rosjanie zaplanowali punkty ucieczki i czekali na rozkazy od swoich przełożonych.

Według raportu ONZ opublikowanego w październiku zniszczenie zapory na Dnieprze spowodowało dla Ukrainy szkody o wartości prawie 14 mld dolarów.

Czytaj też:
Putin przerywa milczenie ws. eksplozji zapory w Nowej Kachowce

Opracował: Damian Cygan
Źródło: Associated Press / Kyiv Independent
Czytaj także