W Wilnie napadnięto na Leonida Wołkowa, przyjaciela i bliskiego współpracownika zmarłego lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego – poinformował portal BBC.
Według relacji, Wołkow wracał autem do swojego domu, gdy napastnik rozbił szybę w samochodzie, spryskał rosyjskiego opozycjonistę gazem pieprzowym i pobił go, używając do tego młotka. Tożsamość napastnika nie jest znana. Wołkow uważa, że atak był motywowany politycznie.
Atak na przyjaciela Nawalnego. "Chcieli zrobić ze mnie schabowego"
– Chcieli zrobić ze mnie schabowego. Zaatakowano mnie młotkiem do mięsa na podwórku przy domu. 15 razy dostałem w nogę. Ale noga jakoś ocalała. Boli, gdy chodzę, ale mówią, że nie jest złamana. Złamana jest natomiast ręka – powiedział Leonid Wołkow. – To było oczywiste, typowe, gangsterskie pozdrowienie od Putina – dodał. – Będziemy pracować. Nie będziemy się poddawać – zadeklarował.
Kilka godzin przez atakiem jeden z kluczowych działaczy Fundacji na rzecz walki z korupcją udzielił wywiadu portalowi Meduza. Rosyjski opozycjonista mówił o groźbach, które otrzymują współpracownicy zmarłego Aleksieja Nawalnego. – Największe ryzyko polega na tym, że wszystkich nas zabiją – stwierdził. W 2013 r. Wołkow stał na czele sztabu wyborczego Nawalnego, gdy ten startował na mera Moskwy. Pod koniec lutego Wołkow wezwał do protestów podczas wyborów w Rosji, które odbędą się w dniach 15-17 marca. Podkreślił, że "to bezpośredni testament polityczny Aleksieja Nawalnego".
Litewskie służby: Za napadem na Wołkowa może stać Kreml
Według litewskich służb specjalnych, atak na Leonida Wołkowa mógł zostać zorganizowany przez Kreml, a jego celem mogło być powstrzymanie działań rosyjskiej opozycji w czasie zbliżających się wyborów prezydenckich w Federacji Rosyjskiej. "Jest prawdopodobne, że operacja została zorganizowana i przeprowadzona przez Rosję w celu powstrzymania realizacji projektów rosyjskiej opozycji związanych ze zbliżającymi się niedemokratycznymi wyborami prezydenckimi w Rosji" – oświadczył litewski Departament Bezpieczeństwa Państwowego.
– Nie ma wątpliwości, że takie rzeczy są planowane wcześniej. Nie powinniśmy się dziwić. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że służby ocenią tę sytuację, przeprowadzą śledztwo i liczę na to, że znajdą sprawców. Putinowi mogę powiedzieć tylko jedno: nikt się tutaj ciebie nie boi – skomentował prezydent Litwy Gitanas Nauseda.
Czytaj też:
Brytyjski wywiad: Rosjanie naciskają mieszkańców terenów okupowanych ws. wyborówCzytaj też:
Hakerzy przechwycili wiadomość do Putina. "Eksport chaosu za granicę"