Wykładowca Centrum Szkolenia WOT pułkownik Piotr Lewandowski był gościem Piotra Zychowicza na kanale "Historia Realna". Tematem rozmowy była m.in. sytuacja na frontach wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Płk Lewandowski ocenił, że z punktu widzenia Moskwy mamy do czynienia z decydującą fazą wojny, zwracając uwagę, że Rosjanie nasilają presję, o czym świadczy fakt, że ilość ich ataków dobowych jest najwyższa od początku wojny. – Oznacza to, że z perspektywy Kremla teraz jest kluczowy moment wojny. Mówiąc obrazowo, chodzi im o to, żeby pójść jak najdalej – powiedział.
Płk Lewandowski: Rosja nie osiągnęła głównych celów wojny
Wojskowy wyraził ocenę, że obie strony nie będą zadowolone z rozejmu, a szczególnie strona silniejsza, czyli Rosja. – Jeżeli wojna skończy się w tym roku Rosja z całą pewnością nie osiągnie zasadniczych celów strategicznych. Zasadniczym celem nie był kawałek Ukrainy, tylko pełna wasalizacja, demilitaryzacja, wycofanie NATO i gwarancje, że Ukrainy nigdy w NATO nie będzie – mówił pułkownik. Jednocześnie rosyjska sytuacja strategiczna pogorszyła się o tyle, że Szwecja i Finlandia dołączyły do NATO, a więc Sojusz przybliżył się do jej granic.
Lewandowski powiedział, że Rosja nie pociągnie długo ekonomicznie na gospodarce wojennej, ale wątpliwe jest, żeby zaczęła zwijać rozbuchaną zbrojeniówkę wobec nieosiągnięcia swoich najważniejszych celów na Ukrainie. Wobec tego jest pesymistą w kwestii trwałego zakończenia wojny.
Pokrowsk angażuje znaczne siły rosyjskie
Pokrowsk w Donbasie, gdzie toczą się teraz główne walki, jest istotny o tyle, że stanowi dogodne miejsce do obrony i powstrzymywania dużych rosyjskich sił, wskazał płk Lewandowski. Jego zdaniem upadek Pokrowska nie jest przesądzony, chyba że wojna będzie toczyć się jeszcze przez cały 2025 rok. Pewne jest natomiast, że walka w tym miejscu ta wiąże znaczące rosyjskie zgrupowania, których brakuje wobec tego na innych kierunkach.
Wobec silnej ukraińskiej obrony stałej, Rosjanie, żeby zdobyć miasto, będą musieli je obrócić w ruinę, jak Mariupol czy Bachmut. Ewentualny upadek Pokrowska nie będzie oznaczał zmiany sytuacji strategicznej, natomiast będzie dla Ukrainy bolesny, tym bardziej że w jej władaniu zostanie już niewielka część Donbasu. Należy też pamiętać, że po rozejmie najprawdopodobniej zostanie wyznaczona linia demarkacyjna, co oznacza, że być może Ukraińcy będą musieli się cofnąć za Kramatorsk i Słowiańsk – najważniejsze miasta w kontrolowanej jeszcze przez Kijów części obwodu donieckiego.
Ukrainy jest coraz mniej
Zdaniem płk. Lewandowskiego, jeśli wojna będzie trwać, Ukraińcy powinni starać się utrzymać Pokrowsk przede wszystkim dlatego, że będzie to angażować duże rosyjskie siły. Wojskowy podkreślił jednocześnie, że jest zwolennikiem powstrzymania konfliktu. – Ukraina obecnie nie ma możliwości rozbudowy swoich sił zbrojnych na tyle, żeby zmienić obraz pola bitwy – zwrócił uwagę.
Jednocześnie pułkownik podkreślił, że nic nie wskazuje na to, żeby front ukraiński miał się posypać. Przypomniał, że Rosjanie nie prowadzą tzw. operacji głębokich poprzez szybkie manewry, ponieważ nie dysponują wystarczającymi siłami i nie chcą ryzykować większych strat. Takie operacje wiążą się bowiem z wyjściem spod parasola własnej artylerii i spod parasola radioelektronicznego.
– Ukrainy jest coraz mniej, ale front nie pęknie. [...] Często zapominamy też, jak duża część frontu nie jest obecnie w ogóle aktywna – zwrócił uwagę. Przypomniał też, że w wojnie na wyniszczenie, wojnie potencjałów, Rosja siłą rzeczy wygra z Ukrainą, dlatego taki właśnie typ walki jej narzuciła.
Czytaj też:
Zełenski: Jestem gotów usiąść naprzeciwko Putina przy stole negocjacyjnym