Kissinger może leżeć spokojnie

Kissinger może leżeć spokojnie

Dodano: 
Henry Kissinger
Henry Kissinger Źródło: Flickr / CC BY-NC-SA 2.0
Robert Bogdański Po tym, jak Zachód zareagował zdecydowanie i wrogo wobec Rosji w obronie Ukrainy, kremlowscy ideolodzy ogłosili, że nastał kres zapoczątkowanego przez Piotra I 300-letniego zwrotu ich kraju ku Europie. Kurs prozachodni określili jako akceptację poddaństwa. Natomiast wybierając kierunek wschodni, Rosja ma stać się znowu wielka.

„Odwracanie” Henry’ego Kissingera zrobiło ostatnio pewną karierę w kręgach zbliżonych do politologów i geostrategów. Przybrało ono na sile zwłaszcza po rozpoczęciu prezydentury Donalda Trumpa. którego działania budzą gwałtowną potrzebę racjonalizacji. Dlaczego daje się wodzić za nos Władimirowi Putinowi w sprawie zawieszenia broni na Ukrainie? Dlaczego atakuje cłami wszystkich, ale potem zwraca ostrze swojej polityki tylko przeciwko Chinom? Zwolennicy MAGA bardzo by chcieli, aby kryły się za tym racjonalne powody, jakiś plan, który wykaże wielkość i przenikliwość ich przywódcy. Najbardziej do tego nadaje się „odwrócony Kissinger”.

Jak wiadomo, z nazwiskiem tego architekta polityki amerykańskiej jest wiązane zbliżenie USA z Chinami na początku lat 70. Potocznie uznaje się, że Kissingerowi udało się wówczas rozbić układ sowiecko-chiński i umożliwić Amerykanom wprowadzenie Chin do społeczności międzynarodowej, co zaowocowało normalizacją i stopniowym poluzowaniem reżimu komunistycznego w tym kraju. Nie jest to do końca ścisłe, bo w czasie, gdy Kissinger „rozbijał” ten układ, oba komunistyczne kraje od kilku lat znajdowały się w stanie mniej lub bardziej intensywnego konfliktu, który przybierał nawet formy zbrojne. Można powiedzieć, że Chiny spokojnie czekały, aby dać się „wyrwać” z sojuszu z Moskwą i wejść na salony. Bo w długiej perspektywie to właśnie Chiny najwięcej zyskały i nic dziwnego, że do końca swojego stuletniego życia Henry Kissinger cieszył w tym kraju estymą. Także dlatego, że prezentowany przezeń rodzaj politycznego realizmu, który nie brał pod uwagę interesów mniejszych państw, a kazał im się dostosowywać do tego, co ustalą wielcy tego świata, bardzo Chińczykom odpowiadał. Nawet bowiem w czasach największego upadku czuli oni, że przynależą do wielkich.

Artykuł został opublikowany w 19/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także