Niemiecki parlament, Bundestag, wybrał we wtorek w drugim podejściu Friedricha Merza na kanclerza. Kandydata koalicji CDU/CSU i SPD w tajnym głosowaniu poparło 325 posłów. Wymagana większość absolutna wynosi 316 głosów. Przeciwko kandydaturze lidera CDU głosowało 289 parlamentarzystów.
W pierwszym głosowaniu Merz nieoczekiwanie nie uzyskał wymaganej większości. Otrzymał tylko 310 głosów, a więc 18 mniej, niż liczą kluby tworzące koalicję rządową. Przewodnicząca Bundestagu Julia Kloeckner poinformowała, że przerywa posiedzenie, aby ugrupowania parlamentarne mogły się skonsultować i ustalić dalsze postępowanie. Brak większości przy wyborze kanclerza zdarzył się po raz pierwszy w historii Republiki Federalnej. Niemieckie media pisały o "politycznym trzęsieniu ziemi" i "dotkliwej porażce Merza".
Chrześcijańscy demokraci z CDU i CSU wygrali w lutym przedterminowe wybory parlamentarne, zdobywając 28,5 proc. głosów. Do utworzenia rządu większościowego potrzebują co najmniej jednego koalicjanta. Już przed wyborami wszystkie główne ugrupowania wykluczyły możliwość współpracy z Alternatywą dla Niemiec (AfD), którą w tym tygodniu niemiecki kontrwywiad uznał za ugrupowanie ekstremistyczne.
AfD drugą siłą polityczną w Niemczech
W ostatnim czasie Alternatywa dla Niemiec cieszy się coraz większą popularnością i plasuje się na drugim miejscu w sondażach. W przedterminowych wyborach parlamentarnych AfD zdobyła 152 mandaty, czyli prawie dwukrotnie więcej niż w poprzednich, i stała się główną siłą opozycyjną. Największe poparcie dla AfD odnotowano w landach wschodnich.
Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU/CSU) i Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), które utworzą nowy rząd Niemiec, ostrzegają przed dopuszczaniem posłów Alternatywy dla Niemiec do parlamentarnej komisji nadzorującej działalność służb specjalnych.
Czytaj też:
Niemcy. AfD po raz pierwszy liderem sondażu partyjnego
