W poniedziałek prezydent USA Donald Trump spotkał się w Białym Domu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, grupą przywódców krajów europejskich oraz szefami NATO i Komisji Europejskiej. Rozmowy dotyczyły negocjacji pokojowych z Rosją i gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy.
Na spotkaniu nikt nie reprezentował Polski. Przedstawiciele rządu uważają, że w rozmowach powinien uczestniczyć prezydent Karol Nawrocki. Obóz głowy państwa przekonywał natomiast, że powinien tam być premier Donald Tusk.
Do sprawy odniosła się w rozmowie z Polsat News była ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher. Jej wypowiedź część mediów interpretowała jako krytykę Karola Nawrockiego.
Mosbacher: Trump był podekscytowany wyborem Nawrockiego
Mosbacher protestuje przeciwko takiemu odczytywaniu jej wypowiedzi.
– Byłam oburzona, gdy zobaczyłam, jak media głównego nurtu zniekształciły i przekręciły to, co powiedziałam we wczorajszym wywiadzie dla Polsatu. Byłam naprawdę wściekła – przyznała była ambasador USA we wtorkowym wywiadzie dla Telewizji Republika.
Polityk Partii Republikańskiej odniosła się też do nieobecności polskiego przedstawiciela w Waszyngtonie. – Prawdziwy powód był naprawdę dość prosty. To spotkanie było zorganizowane w ostatniej chwili. Za kilka tygodni prezydent Trump spotka się z prezydentem Nawrockim w cztery oczy – podkreśliła.
– Chodzi mi o to, że na wczorajszym spotkaniu w Białym Domu było siedmiu przywódców. Prezydent spotkał się tylko jeden na jednego z Zełenskim, a za kilka tygodni spotka się z polskim prezydentem jeden na jednego, więc naprawdę biorąc pod uwagę, że prezydent objął urząd, został zaprzysiężony mniej niż dwa tygodnie temu, wierzymy, że spotkanie z prezydentem Karolem Nawrockim w Białym Domu będzie naprawdę czymś – tłumaczyła Mosbacher. – Prezydent nie spotyka się jeden na jeden z wieloma przywódcami. Zaproszenie prezydenta Polski niecały miesiąc po tym, jak został zaprzysiężony, mówi bardzo głośno i bardzo przekonująco o tym, jak ważny jest prezydent Nawrocki i jak ważna jest Polska dla Stanów Zjednoczonych – dodała.
Jak zaznaczyła była ambasador USA, "prezydent Donald Trump i jego administracja byli podekscytowani, gdy prezydent Nawrocki został wybrany". – To jest bardzo nietypowe dla prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby zaprosić nowo wybraną głowę państwa tak szybko do Gabinetu Owalnego – mówiła Mosbacher.
Była ambasador USA: Liberalne media zniekształciły moją wypowiedź
Polityk Partii Republikańskiej skrytykowała postawę mediów w sprawie jej wypowiedzi.
– Myślę, że gdyby naprawdę posłuchać tego, co powiedziałam i przyjrzeć się całej sprawie było ewidentne, że to, co zrobiły liberalne i mainstreamowe media jest powodem, dla którego nie udzielałem zbyt wielu wywiadów. Nie udzielam wywiadów, bo jako osoba konserwatywna i lojalna wobec Trumpa zawsze zostaje przekręcone i zniekształcone. I dokładnie to zrobili z tym wczorajszym wywiadem – stwierdziła Georgette Mosbacher.
– Sugerowanie, że obwiniam prezydenta Nawrockiego o to, że nie został zaproszony było absolutnie oburzającą i błędną interpretacją tego, co powiedziałam. I tak – jestem o to zła. Dlaczego? Bo kocham Polskę. Polacy zasługują na media, które przedstawiają fakty i mówią prawdę, a nie wyrywają jedno małe zdanie z kontekstu i wyolbrzymiają je. Właśnie to stało się wczoraj – dodała.
Czy Tusk powinien być w Waszyngtonie?
Prowadząca rozmowę Edyta Hołdyńska zapytała, czy premier Donald Tusk powinien zabiegać o udział w spotkaniu w Waszyngtonie.
– Cóż, nie. To nie jest rola premiera, to rola prezydenta, a na tym spotkaniu nie było wielu ludzi. Było siedmiu szefów państw i Zełenski – zaznaczyła Mosbacher.
– Nie zaprasza się ministra obrony, nie zaprasza się premiera, jeśli kraj ma prezydenta swojego kraju, a wasz kraj ma prezydenta i za niecałe dwa tygodnie spotka się z prezydentem USA w Białym Domu i to mówi wszystko – dodała.
Czytaj też:
Dlaczego Tuska nie było w Waszyngtonie? Czarnek: Z dwóch powodówCzytaj też:
Tusk "z troską" o nieobecności Nawrockiego w USA: Pierwsze koty za płoty
