Anna Moskwa udała się w piątek 5 listopada do Pragi, gdzie miała miejsce 18. tura rozmów z czeskim rządem w sprawie kopalni Turów. Rozmowy zostały wznowione po tym, jak pod koniec września strona czeska odrzuciła polską propozycję ugody. Polski rząd oraz eksperci przewidywali, że negocjacje uda się wznowić po wyborach parlamentarnych w Czechach. Tak też się stało.
W wydanym po spotkaniu komunikacie, minister klimatu i środowiska poinformowała, że jednak nie udało się osiągnąć porozumienia.
"Jesteśmy w dobrym dialogu, ale musimy uzgodnić szczegóły i wtedy wrócimy do Państwa z ostatecznym komunikatem" – czytamy w komunikacie.
Dobra wola Polski
"Od początku na pierwszym miejscu polski rząd stawiał zabezpieczenie interesu lokalnych społeczności. Oferta, jaka została przekazana stronie czeskiej, stanowi najlepszy dowód na dobrą wolę polskiej strony. Chroni ona i zabezpiecza bieżące oraz przyszłe interesy mieszkańców polskich i czeskich regionów przygranicznych, w tym Kraju Libereckiego, sąsiadującego z terenami Kopalni Węgla Brunatnego Turów" – podkreślono w komunikacie MKiŚ.
Przed wyjazdem do stolicy Czech Anna Moskwa była optymistką. Minister przyznała, że na drodze do porozumienia z Czechami stoją jeszcze "dwa małe punkty". Jak jednak się okazało, piątkowe spotkanie z jej czeskim odpowiednikiem Richardem Brabcem nie przyniosło rezultatu.
Zgodnie z oświadczeniem polskiej minister, dalsze informacje o negocjacjach z Czechami i wynik ewentualnego porozumienia poznamy w najbliższy poniedziałek.
Spór o Turów
Na początku obecnego roku czeski rząd wniósł przeciwko Polsce skargę do TSUE w związku z działalnością kopalni Turów. Najpierw unijny Trybunał nakazał Polsce wstrzymanie wydobycia, a kiedy rząd premiera Morawieckiego nie wykonał tego polecenia, TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.
Polski rząd zdecydowanie wykluczył możliwość zamknięcia kopalni i wygaszenia działającej przy niej elektrowni. Zagroziłoby to bezpieczeństwu energetycznemu kraju, ale także doprowadziłoby Polskę do poniesienia gigantycznych kosztów finansowych oraz możliwych katastrof naturalnych.
Czytaj też:
"Jedno spotkanie wystarczy, by zamknąć rozmowy". Szansa na porozumienie z CzechamiCzytaj też:
Spór o Turów. Siemoniak: Trzymam kciuki za Moskwę