Amerykański publicysta na łamach "Bilda" krytycznie ocenił stosunki niemiecko-rosyjskie. Relacje przywódców obu państw: prezydenta Władimira Putina i kanclerzy Angelę Merkel i Gerharda Schroedera nazwał "wieloletnią zażyłością".
"Bild" podkreślił, że Niemcy są krytykowane w Stanach Zjednoczonych za uzależnienie od rosyjskiej ropy i gazu. Tym bardziej w czasie wojny na Ukrainie. Zdaniem jednego z felietonistów "New York Timesa" Breta Stephensa Berlin stanowi "poważną przeszkodę dyplomatyczną we wdrażaniu ostrzejszych sankcji wobec Rosji". Przypomniał, że gdyby nie wojna, a co za tym idzie presja ze strony Zachodu, Nord Stream 2 był już prawie uruchomiony.
Dziennikarz NYT: Polityka Niemiec jest niezmiernie wpływowa
Niemiecki dziennik wskazuje, że Niemcy nadal nie rezygnują z importu rosyjskich surowców. – Oczywiście trzeba zapłacić za to ekonomiczną cenę, której wysokości jeszcze do końca nie znamy. Ale warto przypomnieć, że to Niemcy zażądały od Grecji bardzo dużych wyrzeczeń podczas kryzysu związanego z zadłużeniem – przypomniał dziennikarz cytowany przez "Bild".
Według Stephensa "Berlin ma wielkie zobowiązania, jeśli chodzi o bezpieczeństwo Europy", ponieważ obecna wojna określi struktury europejskiego bezpieczeństwa na nadchodzące lata. Publicysta wskazał, że choć Niemcy wspierają wiele sankcji, to jednak nie wszystkie. – Niemcy sprzeciwiły się odłączeniu Sbierbanku, największego rosyjskiego banku, od systemu płatności SWIFT – zwracał uwagę dziennikarz.
Stephens zauważył, że "era Merkel" spotyka się z coraz większą krytyką. – Historycy będą musieli ponownie ocenić 16-letnie przywództwo Angeli Merkel. Szczególnie pod koniec narastały wątpliwości co do dziwnej chęci pójścia na rękę Rosji. Nie chodziło tylko o energetykę, ale też m.in. o zablokowanie ukraińskiej kandydatury do NATO – tłumaczył amerykański felietonista.
Czytaj też:
"Jest zdolna do wszystkiego". Kasprzyk o ataku Rosji na KijówCzytaj też:
Jakub Wiech: Rosjanie znaleźli sposób na obejście sankcji UE