Prezydent w wywiadzie dla Polsat News ujawnił, że "spotkanie zaproponował sam pan marszałek, w czasie, kiedy tutaj dokonywane były w Pałacu Prezydenckim zmiany w rządzie". – Pan marszałek zwrócił się do mnie, że dobrze byłoby spotkać się jeszcze przed zaprzysiężeniem nowego prezydenta i wtedy wstępnie ustaliśmy, że się spotkamy – powiedział.
Spotkanie Dudy z Hołownią się nie odbyło. Dlaczego?
Andrzej Duda przypomniał, że "później był słynny wywiad pana marszałka, który w moim przekonaniu sprawił, że spotkanie stało się nie tylko potrzebne, ale i konieczne wręcz, bo chciałem z nim o tym pomówić". – Ale dziś usłyszeliśmy, że mimo tego, że w tzw. międzyczasie ta data poniedziałkowa została potwierdzona, do spotkania nie dojdzie – poinformował.
Dopytywany przez dziennikarza, czy marszałek Sejmu wycofał się ze spotkania, Andrzej Duda odpowiedział, że tak to rozumie. Podkreślił przy tym, że zaproszenie było "formalnie sformułowane". Prezydent dodał, że sam był gotowy na spotkanie i przekonany, że spotka się z Szymonem Hołownią przed południem, a gdy to się nie udało, zapytał, czy możliwe byłyby "inne godziny". – Okazało się, że spotkania nie będzie – przekazał.
Prezydent zwrócił uwagę, że "widzieliśmy, co się działo w ostatnich dniach, widzieliśmy też problemy, które marszałek miał po wywiadzie, w którym powiedział o zamachu stanu, potem się z tego wycofywał". – Rozumiem, że jest w sytuacji trudnej względem swoich politycznych sojuszników – mówił.
Słowa marszałka Sejmu o "zamachu stanu"
W ubiegły piątek Szymon Hołownia był gościem Polsat News. Przyznał wówczas, że "wielokrotnie proponowano, czy sugerowano, rozpytywano go, czy jest gotowy przeprowadzić zamach stanu, bo do tego się to sprowadza". – Nazwiska, panie marszałku, to jest poważna sprawa – powiedział dziennikarz. – Przyjdzie czas, że będziemy o tym rozmawiać – oznajmił lider Polski 2050. – Zamachu stanu ze mną się nie zrobi. (…) Ja to nazywam zamachem stanu. To prawdopodobnie nie wypełnia kryteriów prawnych zamachu stanu, ale ja mówię o zamachu stanu, mając na myśli sytuację, w której prezydent został wybrany, a ja mówię: no nie podoba mi się ten prezydent, to może ja go nie zaprzysięgnę, pobędę sobie prezydentem, bo przecież takie były sugestie – powiedział wtedy marszałek Sejmu.
Dzień później w mediach społecznościowych marszałek Sejmu wyjaśnił, że sformułowania "zamach stanu" użył nie w znaczeniu prawnym, tylko w znaczeniu politycznej diagnozy. Zaapelował do obu stron politycznego sporu, by "nie doszukiwać się spisków tam, gdzie ich nie ma" oraz by nie podważać werdyktu wyborczego.
Czytaj też:
Kaczyński: Mój krytyczny stosunek do Hołowni nieco się zmieniłCzytaj też:
"Słowo się rzekło". Rzecznik rządu o Hołowni
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
