Rządy krajów europejskich wykorzystały swoje zapasy amunicji do uzbrojenia Ukrainy, a teraz starają się zwiększyć produkcję pocisków artyleryjskich, rakiet i pocisków. Jak podaje Bloomberg, doprowadziło to do wyczerpania zapasów prochu strzelniczego, trotylu i innych materiałów wybuchowych oraz paliwa rakietowego.
Europa potrzebuje prochu
Europa szykuje się na znaczny wzrost wydatków na obronność, dlatego producenci tych materiałów starają się zwiększyć swoje moce produkcyjne. Niemiecki koncern Rheinmetall zamierza do 2028 roku zwiększyć produkcję prochu o ponad 50 proc., ale to nie wystarczy. Prezes Armin Papperger powiedział na niedawnym spotkaniu, że firma być może będzie musiała podwoić produkcję, do ponad 20 000 ton metrycznych, aby sprostać popytowi.
Do wystrzelenia pocisku potrzebne są dwa lotne składniki: proch strzelniczy, który służy do wystrzelenia pocisku, oraz materiały wybuchowe, które detonują pocisk. Europa nie produkuje ich w ilościach wystarczających, aby pokryć zapotrzebowanie.
Ogólnie rzecz biorąc, do wystrzelenia jednego pocisku artyleryjskiego potrzeba około 12 kg prochu. W Europie działa tylko kilku producentów tego produktu, do których zaliczają się Rheinmetall i francuski wykonawca Eurenco. Europa chce zwiększyć produkcję prochu o ponad 50 proc., czyli o 10 000 ton metrycznych rocznie, co odpowiadałoby budowie prawie sześciu nowych zakładów.
Podobnie jest z paliwem rakietowym. Bruksela planuje zwiększyć produkcję materiałów wybuchowych o ponad 4300 ton metrycznych, czyli o ponad 30 proc., ale obecnie w UE działa tylko jedna duża fabryka TNT obsługująca produkcję krajową, należąca do Nitro-Chem w Polsce, a kolejna ma powstać w Finlandii.
Jednocześnie, chociaż w niektórych krajach europejskich, takich jak Niemcy, Holandia, Belgia i Polska, przemysł chemiczny jest dobrze rozwinięty, produkcja substancji chemicznych do materiałów wybuchowych stanowi jedynie ułamek ich potencjału. Wysokie koszty energii i przepisy dotyczące ochrony środowiska sprawiają, że produkcja chemikaliów za granicą staje się tańsza, dlatego wiele firm kupuje potrzebne składniki, np. kwas azotowy, z Chin.
Konieczna deregulacja
Eksperci twierdzą, że rządy muszą również znaleźć sposoby na złagodzenie obciążeń regulacyjnych dla branży. Zdaniem Svena Schroedera, prezesa Essing Sprengtechnik, logistyka w tym sektorze jest skomplikowana i ściśle regulowana. Jak twierdzi Schroeder, ciężarówki utknęły na granicy z Ukrainą na całe tygodnie, a uzyskanie zezwoleń na składowanie ich w różnych miejscach może zająć lata.
Dodał jednak, że problemy te mają drugorzędne znaczenie w porównaniu z niedoborem surowców. – Gdy brakuje surowców, firmy zbrojeniowe mają związane ręce – powiedział.
Czytaj też:
Ile pieniędzy z Unii Europejskiej na Tarczę Wschód?Czytaj też:
UE ogłasza nowy program o wartości 150 mld euro. Ukraina została partnerem