Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej przekazała, że w środę na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów dyskutowano nad wprowadzeniem emerytur stażowych. Minister dodała, że jeszcze w tym tygodniu zamierza spotkać się z ministrem finansów Andrzejem Domańskim w celu umówienia projektów dotyczących tego rozwiązania.
– Stanowisko Lewicy i ministerstwa, którym kieruję, jest jasne – jesteśmy zwolennikami wprowadzenia emerytur stażowych. Jeszcze w tym tygodniu spotkam się z ministrem finansów i będę go przekonywała do pozytywnego stanowiska wobec tych projektów – powiedziała.
Emerytury stażowe
Obecnie w Sejmie znajdują się dwa projekty ustaw wprowadzających emerytury stażowe. Jeden z nich jest autorstwa Lewicy, drugi – "Solidarności". Od prawie roku Polacy czekają, aż rząd podejmie w tej sprawie decyzję, która umożliwi dalsze procedowanie obu projektów.
Emerytury stażowe to rozwiązanie, które umożliwiłoby wcześniejsze przechodzenie na emeryturę. Podstawą do otrzymywania świadczenia byłoby nie osiągnięcie wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), ale posiadanie odpowiednich okresów składkowych i nieskładkowych. Dla kobiet byłoby to 35 lat, a dla mężczyzn – 40 lat.
Jak przekonują związkowcy z "Solidarności", wprowadzenie tego typu rozwiązań byłoby "zgodne z oczekiwaniami społecznymi osób, które ze względu na utratę sił będącą konsekwencją długiego okresu wykonywania pracy zarobkowej nie są w stanie kontynuować jej wykonywania aż do momentu osiągnięcia wieku emerytalnego".
Sceptycznie do propozycji podchodzi Ministerstwo Finansów. Według szacunków, koszt wprowadzenia emerytur stażowych to ok. 24 mld złotych rocznie. Jak przewiduje Zakład Ubezpieczeń Społecznych, w pierwszym roku obowiązywania przepisów, z takiej nowej emerytury mogłoby skorzystać 380 tys. osób.
Czytaj też:
Złe wieści dla nowych emerytów. Nawet 400 zł mniejCzytaj też:
"Powiedzcie babciom i dziadkom". Mentzen proponuje rewolucyjne zmiany w emeryturach