Nie milkną echa bulwersujących wypowiedzi izraelskiego ambasadora w Polsce po śmierci Damiana Sobóla z Przemyśla. Polski wolontariusz z organizacji humanitarnej World Central Kitchen zginął w Strefie Gazy z rąk izraelskich żołnierzy. W czwartek wieczorem Yacov Livne w programie Roberta Mazurka w Kanale Zero został zapytany wprost, czy ze strony Tel Awiwu Polska doczeka się przeprosin. Słowo to oczywiście nie padło. Dyplomata odparł, że "armia Izraela nie bierze na cel organizacji humanitarnych", a atak "był pomyłką". W dalszej części wypowiedzi określił morderstwo naszego rodaka jako "okazjonalną tragedię", do której może dojść w czasie wojny. To jednak tylko niewielki wycinek z serii skandalicznych słów.
Tusk przemówił ws. zachowania ambasadora Izraela. "Nie akceptuję"
Głos w tej sprawie zabrał podczas wystąpienia w Gliwicach szef polskiego rządu.
– Absolutnie nie akceptuję sposobu informowania czy komunikowania w tej kwestii ze strony pana ambasadora. Jeżeli już decyduje się na wystąpienia publiczne w naszych mediach, to powinien wykorzystać tę okazję, by powiedzieć zwykłe takie ludzkie "przepraszam". To naprawdę nic nie kosztuje – stwierdził premier Donald Tusk na konferencji prasowej.
– Będziemy oczekiwali, to już zostało powiedziane, nie chcę w żaden sposób podgrzewać atmosfery, to nie o to chodzi, te decyzje i intencje polityczne zostały bardzo precyzyjnie wyrażone, między innymi przez ministra Sikorskiego. Będziemy oczekiwali pełnego wyjaśnienia i to natychmiastowego, wszystkich okoliczności tragedii, odszkodowania dla bliskich ofiary tego ataku, ale też bardzo by mi zależało i to jest w interesie państwa Izrael, żeby przedstawiciele państwa Izrael tutaj, w Polsce szczególnie w takiej sytuacji uszanowali emocje Polaków i te uzasadnione jak najbardziej i żeby w tej sprawie komunikowali w sposób jasny i bezpośredni – dodał.
Atak na konwój humanitarny w Strefie Gazy. W oznakowanym samochodzie był Polak
World Central Kitchen przekazała w oświadczeniu wydanym po tragedii, że wolontariusze poruszali się samochodami opancerzonymi i oznakowanymi logo WCK. Mimo to konwój został zaatakowany podczas wyjazdu z magazynu Deir al-Balah, gdzie zespół wyładował ponad 100 ton humanitarnej pomocy żywnościowej przywiezionej drogą morską do Gazy.
– To nie jest tylko atak na WCK, to jest atak na organizacje humanitarne pojawiające się w najstraszniejszych sytuacjach, gdy żywność jest wykorzystywana jako broń. To jest niewybaczalne – powiedziała Erin Gore, dyrektor generalna World Central Kitchen.
Organizacja poinformowała, że w związku z atakiem wstrzymała działalność w regionie. "Wkrótce podejmiemy decyzje dotyczące przyszłości naszej pracy" – napisano w oświadczeniu.
Czytaj też:
Znana reporterka wojenna dołącza do Stanowskiego. Zajmie się Strefą GazyCzytaj też:
Atakowali "samochód po samochodzie". Szef Pentagonu jest "oburzony"