Punkt zwrotny w kampanii Trzaskowskiego. "Od tego momentu traci w sondażach"

Punkt zwrotny w kampanii Trzaskowskiego. "Od tego momentu traci w sondażach"

Dodano: 
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy
Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy Źródło: PAP / Jan Dzban
Największy wpływ na kampanię miała debata w Końskich. Od tego momentu Rafał Trzaskowski traci w sondażach – mówi DoRzeczy.pl dr Andrzej Anusz, politolog z Instytutu Piłsudskiego. 



Damian Cygan: Która z debat prezydenckich była pańskim zdaniem najciekawsza, najlepsza, wniosła do tej kampanii najwięcej?

Andrzej Anusz: Moim zdaniem największy wpływ miała debata w Końskich, jej okoliczności, próba wyeliminowania innych kandydatów i zrobienia debaty z udziałem tylko Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego, co zakończyło się porażką Trzaskowskiego, do której przyczynił się Szymon Hołownia. Debata w Końskich określiła tę kampanię w dużym stopniu, bo do tamtego momentu Trzaskowski miał dużą przewagę w sondażach, startował jako zdecydowany faworyt tych wyborów, a po całej tej sytuacji w Końskich stracił dynamikę i właściwie do dzisiaj w sondażach traci, utrzymując się na poziomie około 30 proc., podczas gdy wcześniej chwilami miał około 40 proc. Natomiast trzeba podkreślić, że mamy zupełnie nową sytuację, jeśli chodzi o debaty.

Na czym polega ta nowa sytuacja?

Dotychczas byliśmy przyzwyczajeni, że to trzy główne telewizje – TVP, TVN i Polsat – nadawały ton debatom. W tej chwili mamy do czynienia z rozwojem konserwatywnych stacji, takich jak Republika czy wPolsce24, które też zorganizowały debaty i to w ciekawej formule. Do tego dochodzi cała retransmisja tych debat w internecie i w mediach społecznościowych. To są milionowe zasięgi, zupełnie nowy format. Logika, która obowiązywała kiedyś, że debata w telewizji publicznej to podstawowy element i kto tę debatę wygra ma duże szanse zostać prezydentem, dzisiaj już nie obowiązuje.

Ile głosów może odebrać Karolowi Nawrockiemu sprawa mieszkania?

Pewne straty na pewno będą, ale nie takie, które uniemożliwią Nawrockiemu wejście do drugiej tury. Sądzę, że w pierwszej turze będą na niego głosować przede wszystkim zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, na których ta sprawa i cała otoczka wokół niej, nie robi wielkiego wrażenia. Natomiast uważam, że Nawrocki chcąc wygrać wybory w drugiej turze, musi tę sprawę jeszcze bardziej wyjaśnić. Dobrym kierunkiem jest film zamieszczony przez niego w mediach społecznościowych.

Dlaczego opublikowano go dopiero teraz, a nie od razu?

W moim odczuciu cała sprawa wzięła się trochę z grzechu zaniechania sztabu Nawrockiego. W czasie pierwszych 24 godzin reakcja była za słaba, a wyjaśnienia sprzeczne. Różnice między tym, co mówił sztab, a tłumaczeniami Nawrockiego zostały rozegrane przez jego konkurentów i przyczyniły się do tego, że ta sprawa tak mocno żyła w mediach. Niemniej jednak uważam, że to nie zablokuje Nawrockiemu wejścia do drugiej tury. Myślę, że w pierwszej turze zdobędzie około 30 proc., może 31-32 proc. Wszystko jest do zrobienia w drugiej turze.

Jakiej frekwencji spodziewa się pan w niedzielę, w pierwszej turze wyborów prezydenckich?

Sądzę, że frekwencja na pewno będzie niższa niż w wyborach parlamentarnych. Nie osiągniemy 75 proc., raczej 60-65 proc. Uważam też, że paradoksalnie w drugiej turze frekwencja może być podobna jak w pierwszej turze, dlatego że w pierwszej turze Polacy będą mieli do wyboru szereg kandydatów i znajdą tego, który im odpowiada, przy czym w drugiej turze część z tych ludzi nie pójdzie głosować ani na Trzaskowskiego, ani na Nawrockiego. Zatem myślenie, że w drugiej turze będzie zdecydowanie wyższa frekwencja niż w pierwszej turze, jest moim zdaniem błędne.

Czytaj też:
Wewnętrzny sondaż KO. Sztabowcy Trzaskowskiego zaskoczeni wynikiem Nawrockiego

Rozmawiał: Damian Cygan
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także