Był wicepremier i lider Porozumienia mówił w środę w Radiu Zet, że w sprawie możliwego skrócenia kadencji parlamentu chodzi o cięcia budżetowe na 2023 rok. – W momencie, kiedy Kaczyński wie, że konieczne będą dotkliwe społecznie cięcia, to może zdecydować się na wcześniejsze wybory – dodał.
Zapytany, czy w kolejnych wyborach Porozumienie wystartuje razem z PSL, Gowin ani nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Stwierdził jedynie, że "jeśli opozycja ma skutecznie odsunąć PiS od władzy, to trzeba brać pod uwagę ordynację wyborczą, metodę D'Hondta, która preferuje duże listy, koalicje".
Gowin: Nie ma podstaw do wprowadzenia stanu wyjątkowego
Odnosząc się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, były wicepremier oświadczył, że nie widzi podstaw do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Tłumaczył, że kiedy był jeszcze w rządzie, bardzo poważnie rozważano scenariusze wprowadzenia stanu wyjątkowego w związku z pandemią COVID-19 i że "było więcej argumentów niż te, które można wysunąć dziś".
Zastrzegł jednak, że na pewno jest część wiedzy, którą dysponują tylko służby i wojsko. – Jeśli taka wiedza uzasadniałaby wprowadzenie stanu wyjątkowego, to nie wykluczam poparcia przez Porozumienie. Ale muszę być do tego przekonany dodatkowymi argumentami – oświadczył Gowin.
"Jestem po stronie opozycji"
W dalszej części rozmowy polityk zapowiedział, że do reasumpcji głosowania 11 sierpnia nie powinno dojść i że w związku z tym będzie namawiał do odwołania marszałek Sejmu Elżbiety Witek.
Gowin złożył również jasną deklarację polityczną. – Jestem po stronie opozycji i to nie będzie opozycja totalna. Ja i moi współpracownicy, jeśli chodzi o przyszłość, widzimy swoją rolę po stronie opozycji – powiedział.
Czytaj też:
Rząd chce stanu wyjątkowego. Jak zagłosuje Kukiz?Czytaj też:
Kwaśniewski o sytuacji na granicy: Politycznie rząd działa słusznie