Kierwiński: Czemu PiS nie wydali ambasadora Rosji?

Kierwiński: Czemu PiS nie wydali ambasadora Rosji?

Dodano: 
Marcin Kierwiński (PO)
Marcin Kierwiński (PO) Źródło: PAP / Radek Pietruszka
– Mam wrażenie, że rząd PiS robi wszystko, by budować sobie wewnętrzny PR, ale nie robi nic, by realnie wzmacniać nasze bezpieczeństwo – stwierdził Marcin Kierwiński z PO.

Marcin Kierwiński stwierdził w rozmowie z Radiem Zet, że rząd PiS przez 7 lat rządów poważnie zaniedbał polską armię. – Nie ma żadnego pomysłu jak modernizować siły zbrojne. Gdzie są tysiące dronów obiecywanych przez Macierewicza? Gdzie śmigłowce? – dopytywał.

Polityk stwierdził, że największą potrzebą dla polskiej armii są obecnie systemy przeciwrakietowe. – Gdyby nie PiS, to one już dawno by w Polsce były – zapewniał poseł Platformy Obywatelskiej.

Wyrzucić ambasadora?

Jego zdaniem Polska musi zadbać o to, by na najbliższym szczycie NATO padły konkrety o tym, jak zwiększać w Polsce kontyngent NATO-wski. Przy okazji polityk wbił szpilę rządzącym. – Trzeba wiedzieć, o czym się rozmawia z Amerykanami, załatwiać polskie sprawy, a nie żeby załatwiać sobie kolejne sweet focie albo kolejne fajne konferencje prasowe – stwierdził Kierwiński.

Jednocześnie polityk zasugerował, że państwo polskie powinno wydalić rosyjskiego ambasadora. – Do dziś zastanawiam się także dlaczego nasz MSZ nie wezwał dotąd ambasadora Rosji w Polsce i nie przekazał naszego stanowiska co do tego, co dzieje się na Ukrainie? Dlaczego MSZ nie wydali go z Polski? – mówi Kierwiński.

Wojna Rosji z Ukrainą

Rosyjskie wojska od 27 dni ostrzeliwują ukraińskie miasta, nie oszczędzając kobiet i dzieci. Według szacunków ONZ, od początku inwazji zginęło prawie 900 cywilów. Ukraińska prokuratura generalna podała, że wśród ofiar jest ponad 100 dzieci.

WHO szacuje liczbę osób dotkniętych wojną na 18 mln. Ponad 3 mln Ukraińców wyjechało za granicę, z czego większość (ponad 2 mln) do Polski.

Armia ukraińska twierdzi, że Rosjanie stracili już 14 tys. żołnierzy. Z kolei ukraińskich żołnierzy miało zginąć 1,3 tys. Taką liczbę podał 12 marca prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Putin napadł na sąsiedni kraj

Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.

Atak na Ukrainę poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu "specjalnej operacji wojskowej" w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski".

Moskwa domaga się od Kijowa m.in. uznania Krymu za rosyjski oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.

Czytaj też:
Tusk uderza w Morawieckiego. "Dają czas na przepisanie majątków"
Czytaj też:
"Wszyscy to zrozumieliśmy". Gorzkie słowa Zełenskiego o NATO

Źródło: Radio Zet
Czytaj także