Przedstawiciele organizacji wskazują, że system pomocy humanitarnie na Ukrainie jest w opłakanym stanie.
Trudna sytuacja ukraińskich miast
– Jednym z naszych największych problemów w tej chwili jest słabość łańcucha dostaw. Wiemy, że większość gmin na obszarach, na których toczą się najintensywniejsze walki, nie ma zapasów podstawowych artykułów, w tym żywności, na dłużej niż trzy do czterech dni – powiedział doradca ds. pomocy humanitarnej Korpusu Miłosierdzia na Ukrainie Steve Gordon, który przebywa w Charkowie, miejscu najcięższych walk od czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji.
Jak szacuje Gordon, co najmniej 70 proc. mieszkańców Charkowa i Sum jest całkowicie uzależnionych od pomocy z zewnątrz.
– Są to obszary takie jak Sumy, w których 800 000 ludzi jest obecnie prawie całkowicie uzależnionych od pomocy dostarczanej na co dzień. Miasta potrzebują co najmniej miesięcznego zapasu żywności, przechowywanej w różnych magazynach na wypadek, gdyby znalazły się pod ostrzałem – powiedział Gordon.
– Rzeczywistość jest taka, że w tej chwili system humanitarny praktycznie się załamał. Nie widzimy dobrze funkcjonującej, skoordynowanej pomocy międzynarodowej obejmującej całą Ukrainę, jaką często widzieliśmy podczas innych konfliktów w przeszłości – powiedział Gordon.
– Podczas gdy Organizacja Narodów Zjednoczonych przekazuje pomoc w niektórych obszarach, to jednak obserwujemy, jak nieskuteczne są korytarze humanitarne, że wiele osób przeżywa tylko dzięki wsparciu małych ukraińskich organizacji społeczeństwa obywatelskiego, takich jak parafie, które koordynują dostawy podstawowych artykułów, takich jak żywność i leki. Te niesamowite sieci wolontariuszy pracują tak ciężko, jak tylko mogą, ale są maksymalnie obciążone – powiedział przedstawiciel Korpusu Miłosierdzia.
Czytaj też:
Prezydent: Wobec wojny na Ukrainie potrzebna jest nowa koncepcja NATOCzytaj też:
Wojna na Ukrainie spowoduje dramatyczny wzrost cen żywności? Ekspert wyjaśniaCzytaj też:
Ukraina: "Misza" poddał się razem z czołgiem