Od półtora miesiąca na Białorusi działa ruch oporu, który prowadzi z reżimem Aleksandra Łukaszenki "kolejową wojnę". Chodzi o to, by uniemożliwić rosyjskim wojskom przemieszczanie się i przewożenie sprzętu.
– Białorusini uznali, że łatwiej będzie niszczyć panele sterujące ruchem pociągów, o których państwowa propaganda mówi, że są mało istotne. W rzeczywistości ich wymiana jest trudna i wiele odcinków trzeba teraz objeżdżać – tłumaczył bloger Anton Motolko zajmujący się wymianą informacji o ruchach rosyjskich wojsk.
Kreml zmienia taktykę?
Motolko ocenił posunięcie dywersantów jako "rozsądne", ponieważ "ceną niewielkich strat umożliwiło zablokowanie 90 proc. transportów wojskowych".
Białoruska infrastruktura kolejowa udostępniana Rosjanom umożliwiała dostarczanie zaopatrzenia okupantom na terenach północnej Ukrainy. Podczas akcji dywersyjnych Białorusini zatrzymali ponad 60 partyzantów. Kilku postrzelono.
– Ci ludzie wpłynęli na przebieg wojny na froncie północnym (Czernihów i Kijów). Walki na tym froncie zostały wstrzymane. Ale nie możemy jeszcze powiedzieć, by zostały zakończone. Jak na razie Ukraińcy i państwa zachodnie nie domagają się wyprowadzenia obcych wojsk z Białorusi – mówił Motolko.
Zdaniem dziennikarza Kreml zmienił taktykę, jeśli chodzi o przerzucanie sił na wschodni front. Przed planowaną ofensywą na Donbas, siły koncentrowane są pod Biełgorodem.
"Biełaruski Hajun"
W Telegramie funkcjonuje kanał "Biełaruski Hajun", dzięki któremu obywatele Białorusi, którzy sprzeciwiają się reżimowi w Mińsku i nie popierają sojuszu z Moskwą mogą wysyłać informacje o ruchach rosyjskich wojsk: lotnictwa, kolumn samochodowych i pociągów. Dla wojsk ukraińskich jest to nowe narzędzie wywiadowcze.
Dziennikarz przekazał, że mimo brutalnych zatrzymań Białorusini zaczęli aktywniej informować o ruchach Rosjan. – Taki akt terroru nie zastraszył – podkreślił Motolko.
– Staramy się zrobić wszystko, by zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Nie publikujemy 85 proc. wysyłanych nam przez czytelników informacji. Zbieramy je dla przyszłych procesów oraz w celu weryfikacji maszyn i ludzi, którzy się nimi przemieszczają. Wiemy jednak o przypadkach aresztowań – tłumaczył.
Anton Motolko jest uważany przez białoruski reżim za ekstremistę. Władze ścigają go listem gończym. Jego "winą" jest publikowanie w mediach społecznościowych informacji o skorumpowaniu, nadużyciach i zbrodniach białoruskich władz – przekazała telewizja Biełsat.
Czytaj też:
Wojna na Ukrainie. Wojska rosyjskie wzmacniają siły pod Melitopolem i ChersoniemCzytaj też:
Ławrow: Rosyjscy dyplomaci nie powinni wychodzić sami na miasto