Damian Cygan: Finlandia oficjalnie ogłosiła, że chce przystąpić do NATO. Jak to zmieni sytuację bezpieczeństwa Polski i Europy?
Romuald Szeremietiew: Jeżeli do NATO wejdzie także Szwecja, to bezpieczeństwo całej wschodniej flanki bardzo się wzmocni, bo zarówno Finowie, jak i Szwedzi mają dość przyzwoite armie. Co więcej, w takim układzie Bałtyk stanie się morzem natowskim. Natomiast pojawi się bardzo istotny problem tak zwanego Kaliningradu.
Co pan ma na myśli?
Trzeba chyba jednak wystąpić o to, aby po pierwsze Kaliningrad przestał się nazywać mianem zbrodniarza (Michaiła - red.) Kalinina, który współodpowiada za mord w Katyniu. Po drugie, trzeba ten rejon zdemilitaryzować, bo nie może być tak, że NATO będzie siedziało na beczce prochu, włożonej mu między nogi. To jest chyba zrozumiałe.
Także po wejściu Finlandii i Szwecji do NATO pojawią się nowe zadania, które trzeba będzie wykonać, ale jednocześnie Polska będzie miała znacznie mocniejszą pozycję na flance wschodniej niż dotąd. Parafrazując niedawną wypowiedź papieża Franciszka, NATO zaszczeka też pod Petersburgiem.
Jaka może być odpowiedź Moskwy na rozszerzenie NATO?
Będzie wycie, jak zwykle. No i straszenie bronią jądrową, bo Rosjanie niczym innym straszyć już nie mogą.
Na jakim etapie rosyjskiej inwazji jesteśmy? Niektórzy spodziewali się jakiejś wielkiej ofensywy w Donbasie, tymczasem nic takiego nie nastąpiło.
Ja mówiłem, że żadnej wielkiej bitwy tam nie będzie. Rosjanie będą próbowali posuwać się naprzód, czasami o kilometr dziennie, a Ukraińcy będą konsekwentnie utrzymywać swój system obrony, jaki stosowali przedtem.
O czym świadczy fakt, że podczas przemówienia wygłoszonego w Dzień Zwycięstwa Władimir Putin nie ogłosił żadnej nowej mobilizacji?
Byłem zdziwiony tym przemówieniem, ale widać, że Putin nie ma żadnego pomysłu, co zrobić z tym fantem, który wyhodował sobie na ukraińskim terytorium. Choć oczywiście pojawiły się opinie różnych ludzi analizujących sytuację, którzy zastanawiają się, co Putin miał na myśli i jakie nieszczęścia mogą nas z tego powodu spotkać.
Jak ta wojna się zakończy?
Nie wiadomo. Moskwa nie ma dobrego wyjścia. Być może wszystko będzie zależało od tego, czy i na ile Ukraińcy rzeczywiście odniosą zwycięstwo, co jest w tej chwili prawdopodobne, i jak to wpłynie na wewnętrzną sytuację w Rosji. Są tacy opozycjoniści rosyjscy, którzy mówią, że Putin swoimi działaniami ciągnie Rosję do zguby i do rozpadu. Ponieważ obecna Rosja jest znacznie słabsza od Związku Radzieckiego, a Putin to jednak nie jest tej klasy przywódca, co, przepraszam, zbrodniarz Stalin, to liczę, że rozpad Rosji nastąpi szybciej niż można się spodziewać.
Czytaj też:
"Niepokojący pakt" między Rosją a Chinami. Szefowa KE ostrzegaCzytaj też:
Waszczykowski: Ktoś po stronie polskiej dał się wpuścić w pułapkę
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.