11 lipca przypada 79 rocznica "krwawej niedzieli", będącej najtragiczniejszym punktem Rzezi Wołyńskiej.
Ukraińska zbrodnia na Wołyniu była masową czystką etniczną przeprowadzoną przez nacjonalistów ukraińskich OUN-UPA na Polakach. Miała charakter ludobójstwa. Objęła nie tylko Wołyń, ale również województwa lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie – czyli Galicję Wschodnią, a nawet część województw graniczących z Wołyniem: Lubelszczyzny (od zachodu) i Polesia (od północy). Dramat Polaków trwał do roku 1945.
Ekshumacja ofiar zbrodni OUN-UPA wciąż nie została przeprowadzona, ponieważ przedsięwzięcie blokują władze Ukrainy.
Żaryn: Potrzeba zbiorowej pamięci
Podczas rozmowy na antenie Radio WNET prof. Jan Żaryn tłumaczył, że nie da się jednej zbrodni traktować jak ludobójstwa, – mówiąc o obecnych wojennych zbrodniach rosyjskich – a drugiej, wołyńskiej, nie. – Nie można honorować zbrodniarzy – zaznaczył.
– Dzisiaj wszyscy stajemy się Wołyniakami. Wszyscy stajemy się zobowiązani do pamiętania o tych wydarzeniach – powiedział. Przypomniał, ze kulminacja ludobójstwa przypada na lata 1943, 1944, ale początki tych tragicznych wydarzeń to rok 1939. Podkreślił też, że nie tylko Wołyń, ale w zasadzie całe południowo-wschodnie kresy zostały dotknięte zbrodniczą działalnością banderowców.
– Jest nam potrzebna zbiorowa pamięć. Tak samo jak o Polakach w Auschwitz, czy mordowanych podczas zbrodni w Piaśnicy. Mamy takie miejsca w naszej pamięci, które w sposób szczególny zostały dotknięte. Tak jak pamiętamy o ludności cywilnej Warszawy, która ginęła w powstaniu – powiedział.
Historyk przypomniał, że na Wołyniu mordowani byli nie tylko Polacy, ale także Żydzi i Ukraińcy, którzy pomagali Polakom. – Po stronie oprawców znajdowały się nie tylko oddziały OUN/UPA, ale mordowała także ludność cywilna, która została otumaniona tym pogańskim pomysłem, że można mieć wolną i niepodległą ojczyznę, wymordowując Polaków – powiedział prof. Żaryn.
Czytaj też:
Premier: Nie spocznę, dopóki nie odnajdziemy ostatniego grobu pomordowanych z Wołynia