Według ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną Rosja wykorzystuje poborowych do ochrony swojej granicy z Ukrainą, ponieważ nie chce przerzucać wojsk z linii frontu w inne rejony.
ISW monitoruje wypowiedzi rosyjskich blogerów wojskowych. Amerykańscy analitycy wskazują, że incydenty z wtargnięciem oddziałów na tereny rosyjskie miały miejsce na kilka dni przed wyborami prezydenckimi 17 marca i ostrzegają, że podobne zdarzenia mogą mieć miejsce w nadchodzących dniach.
Incydenty na granicy
We wtorek 12 marca Legion "Wolność Rosji”, Rosyjski Korpus Ochotniczy i Batalion Syberyjski wkroczyły w ramach wspólnej operacji do obwodów kurskiego i białogrodzkiego w Rosji. Bojownicy przejęli kontrolę nad przygranicznym miastem Łozowa Rudka w obwodzie biełgorodskim, natomiast w Tyotkinie w obwodzie kurskim doszło do wymiany ognia.
Jeden z członków oddziałów partyzanckich zauważył, że w rosyjskim Sztabie Generalnym panowała pewna panika, ponieważ nie spodziewano się otwarcia drugiego frontu w tych rejonach, a także, że zostały tam ściągnięte znaczne siły. Bojownik dodał, że "nadal znaleźliśmy okazję do ataku”.
Oleksij Baranowski, ochotnik Legionu "Wolność Rosji” podkreślił, że w tej chwili całkowicie kontroluje on inicjatywę, podczas gdy "armia rosyjska" pozostaje bez inicjatywy.
Rosyjscy blogerzy wojskowi podają, że oddziały, które przybyły z Ukrainy, były wyposażone w czołgi, transportery opancerzone oraz pickupy. Kilka pojazdów miało zostać zniszczonych przez siły rosyjskie.
Informację o bitwie z dywersantami na granicy z Ukrainą przekazał także gubernator obwodu kurskiego Roman Starowojt. Były poseł do Dumy Państwowej Ilja Ponomariew twierdzi, że na terytorium Rosji przedostał się także Rosyjski Korpus Ochotniczy.
Czytaj też:
USA szykują nowy pakiet pomocy dla Ukrainy. Chodzi o 400 mln dolarówCzytaj też:
Zełenski o słowach Macrona: Ukraina nie potrzebuje obcych wojsk