W jednym z rosyjskich propagandowych programów telewizyjnych pojawiły się groźby nuklearne pod adresem Polski. Jeden z zaproszonych gości stwierdził, że wystarczy jedna salwa z dywizji wyrzutni Iskander, aby nasz kraj przestał istnieć.
W swojej wypowiedzi Konstantyn Siwkow, bliski przyjaciel Władimira Putina stwierdził, że Polska jest najpoważniejszym kandydatem do stania się "małym teatrem wojny nuklearnej".
– Jest tam chociaż 20 dużych miast? Nie sądzę. Jeśli przeznaczymy po dwa pociski nuklearne na każde miasto, co daje 30-40 rakiet, to jest to właściwie jedna salwa dywizji Iskanderów. W 10-15 minut zarówno Polska, jak i Polacy znikną. Język polski też zniknie – stwierdził Siwkow.
Rosja grozi Zachodowi
W minionym tygodniu Władimir Putin ostrzegł państwa NATO przed udzieleniem Ukrainie zezwolenia na użycie zachodniej amunicji do uderzenia w Rosję.
Rosyjski przywódca ostrzegł przed "poważnymi konsekwencjami” i stwierdził, że sojusznicy Ukrainy powinni zdawać sobie sprawę z "małego terytorium” i "gęstej populacji” wielu krajów europejskich.
Moskwa podjęła ostatnio kroki, które miały uprawdopodobnić wcześniejsze groźby i przeprowadziła w pobliżu granicy z Ukrainą ćwiczenia nuklearne. Kroki te nie przeszkodziły kilku krajom NATO, w tym Stanom Zjednoczonym, w wyrażeniu zgody na użycie swojej broni w granicach Rosji.
Warto podkreślić, że gotowość Zachodu do podjęcia tego poziomu ryzyka oznacza wyraźną zmianę myślenia po inwazji na Rosję na pełną skalę w lutym 2022 r. W tamtym czasie państwa NATO wzbraniały się przed zapewnieniem Ukrainie jakiejkolwiek broni ofensywnej.
Eksperci zauważają, że w niemal każdym przypadku, gdy Ukraina prosiła swoich zachodnich partnerów o broń, Rosja groziła eskalacją, atakiem na NATO lub użyciem broni nuklearnej.
Czytaj też:
"Na jakiej podstawie?". Ukraiński ekspert mocno o PolsceCzytaj też:
Ukraina może atakować cele w Rosji myśliwcami F-16. Kraj NATO wyraził zgodę