To, co najpiękniejsze. Otóż po wyborach prezydenckich Przemysław Czarnek zmienił dzwonek do telefonu. Obecnie jak ktoś do niego dzwoni, wszyscy słyszą nieśmiertelną kwestię Rafała Trzaskowskiego – „coście tacy smutni, hej, brygada, uśmiechnijcie się”. Nas to bawi.
W sprawie przyszłości Czarnka jest w partii dwugłos. Jedni uważają, że jak pójdzie do Kancelarii Prezydenta Karola Tadeusza, to będzie tam nabierał sznytu premierowskiego, by stanąć w przyszłości na czele rządu koalicyjnego. Drudzy uważają, że Przemysław pilnie potrzebny jest w PiS tu, teraz i dziś oraz na przyszłość, najlepiej w formie nowego prezesa. Jako że jesteśmy po kongresie PiS, to sami wiecie, jak wyszło.
Ciekawa sprawa – do niedawna mówiło się w PiS, że szeregowy poseł Jarosław Kaczyński najchętniej powierzyłby w przyszłości tekę premiera ponownie Mateuszowi. Jednak aktualnie relacje między nimi są dość chłodne i podobno prezes wolałby Czarnka. Przyczyną ochłodzenia jest nie tylko budowanie własnej frakcji, lecz także kampania prezydencka. Niżej wyjaśniamy, o co chodzi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.