11 lipca w szczególny sposób wspominamy wszystkie ofiary ukraińskich nacjonalistów, które zginęły na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1939-1945. W tym roku po raz pierwszy 11 lipca obchodzimy jako święto państwowe: Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA.
Jak co roku, w dniu upamiętniającym "Krwawą Niedzielę", w Warszawie odbyły się uroczystości na cześć pomordowanych Polaków. "Dziś pod pomnikiem Ludobójstwa Wołyńskiego na państwowych uroczystościach pierwszy raz od lat pojawił się ambasador Ukrainy. Okazał szacunek ofiarom klękając przed pomnikiem, składając duży wieniec, rozmawiając z dziennikarzami i z uczestnikami, między innymi z Pawłem Zdziarskim który podszedł z transparentem domagającym się ekshumacji. Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych minister Lech Parell miał dobre przemówienie. Prezydent Andrzej Duda nadesłał dobry list, odczytany przez ministra Wojciecha Kolarskiego. Wcześniej w katedrze polowej Wojska Polskiego wysłuchaliśmy mądrego, mocnego kazania jednego z wojskowych księży kapelanów. Można powiedzieć że polska elita przemówiła jednym wspólnym głosem" – wylicza Krzysztof Bosak z Konfederacji.
Bosak: Mówimy o pojednaniu głównie do Polaków
Dalej jednak wicemarszałek Sejmu wskazał, że niestety, nie wszystko "było ok". "Na uroczystości państwowe po raz kolejny nie dotarł nikt z najważniejszych osób w państwie. Ani jednego konstytucyjnego ministra! W imieniu premiera wieniec składał szef urzędu ds. kombatantów. Prezydent Warszawy w ogóle nie przysłał nikogo! Nawet obecni politycy PO i warszawscy samorządowcy komentowali to z oburzeniem. Z klubów poselskich wieńce złożyły tylko trzy: PiS (w delegacji nikogo z partyjnego przywództwa!), PO (także nikogo z liderów!) i oczywiście Konfederacja. Liczba bardzo ważnych osób w państwie, które przysłały wieniec, ale już nikogo do jego złożenia jest dłuższa, ale dlaczego miałbym wykonywać pracę za dziennikarzy i opisywać to wszystko? Mój wniosek: większość polskiej elity wysyła sygnał, że to nie jest ważna sprawa. To smutne. To głupie. To szkodliwe dla polskich interesów narodowych i pozycji państwa polskiego. Jest jeszcze jedna rzecz, która wymaga odnotowania, która z całą ostrością dotarła do mnie podczas uroczystości już rok temu: na tych uroczystościach nie pojawia się nikt z liczącej podobno ponad milion mniejszości ukraińskiej. Dużo mówiliśmy dziś o pojednaniu, ale odbiorcami naszych słów byli wyłącznie Polacy i otaczające nas drzewa i krzaki. I po raz pierwszy nowy ukraiński ambasador" – zauważa polityk.
Czytaj też:
Rzeź wołyńska. Ekspert: Na Ukrainie nie ma praktycznie żadnych upamiętnień ofiarCzytaj też:
Pamięć o Wołyniu. Trzaskowski zabrał głos
