Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar w rozmowie z Onetem ujawnił, co działo się w cieniu tych rozmów i jakie działania próbowała prowadzić Moskwa. – Rosjanie chcieli pokazać światu, że dominują na froncie. To im nie wyszło – podkreślił.
Ukraińskie społeczeństwo wzburzone
Według Bodnara, samo spotkanie Trumpa z Putinem wywołało na Ukrainie wiele emocji. – Oczywiście, wzburzenie jest naturalną reakcją każdego społeczeństwa, kiedy widzi ono kogoś, kto rozmawia z Putinem. To jest bulwersujące, ale wszystko zależy od tego, jaki będzie skutek tych rozmów – zaznaczył dyplomata.
Ambasador dodał także, że kluczowe będzie najbliższe spotkanie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. To ono może przesądzić o dalszym kierunku działań dyplomatycznych.
Rosyjski manewr na froncie
Bodnar ujawnił również szczegóły sytuacji militarnej za naszą wschodnią granicą. Przed rozmowami na Alasce rosyjskim oddziałom udało się przełamać ukraińską linię obrony w rejonie Pokrowska i Dobropillia. Według ambasadora, choć początkowo wyglądało to groźnie, Rosjanie nie zdołali wykorzystać tego sukcesu.
– Niewielka grupa Rosjan faktycznie prześliznęła się na styku działania dwóch ukraińskich jednostek. (…) Jednak nasze wojska skutecznie reagują na tę sytuację. Obecnie rosyjskie zgrupowania zostały przecięte na dwie części, część znajduje się w okrążeniu – relacjonował Bodnar. Dyplomata ocenił również, że ruch ten miał przede wszystkim znaczenie propagandowe – Moskwa chciała udowodnić Amerykanom, że kontroluje sytuację na froncie. Ten zamiar Rosjan nie wyszedł – podkreślił.
Ambasador Ukrainy nie kryje, że rozmowy Trumpa z Putinem mogą stać się punktem wyjścia do dalszych negocjacji. – Polityka i dyplomacja polegają na uzyskaniu jak najwięcej z tego, co jest możliwe. Musimy więc wykorzystywać taką sytuację, jaka jest, żeby doszło do zawieszenia broni i do bezpośrednich rozmów pokojowych – mówił Bodnar.
Czytaj też:
Zełenski poleci do Waszyngtonu. Jest dataCzytaj też:
Rośnie liczba Ukraińców w Polsce. Oto najnowsze dane
