Leon XIV udzielił wywiadu Elise Ann Allen, watykańskiej korespondentce amerykańskiego portalu Crux. Papież został zapytany o to, jak postrzega swoją rolę jako Następcy św. Piotra. Ojciec Święty mówił, że nie ma potrzeby komplikowania tego zadania, ponieważ rola ta "polega na głoszeniu Dobrej Nowiny, na nauczaniu Ewangelii".
– Uważam, że Ewangelia odnosi się do niektórych z tych pytań z perspektywy wynikającej z poczucia bycia synami i córkami Boga, który jest Stwórcą. Boga, który posłał Swego Syna, który wcielił się pośród nas i nauczał nas wartości życia ludzkiego, mając w perspektywie życie wieczne. Jeśli tracimy horyzont, tracimy kompas, możemy błądzić na próżno, nie wiedząc, dokąd zmierzamy – wskazał.
– W pewnym sensie, nie postrzegam mojej podstawowej roli jako próby rozwiązywania problemów świata. Naprawdę w ogóle tak nie uważam, choć uważam, że Kościół ma głos, ma przesłanie, które musi być nadal głoszone, przepowiadane, i to przepowiadane głośno – dodał.
Papież wyjaśnił, że reakcje Kościoła na kryzysy na świecie mają swe źródło w Ewangelii, która jasno mówi, jakie relacje są między Bogiem a ludźmi i jakie powinny być między ludźmi. To z Ewangelii pochodzą podstawowe zasady szacunku dla innych, szacunku dla godności człowieka. Przestrzegł też przed ideologicznym wykorzystywaniem Ewangelii, gdyż to powoduje problem polaryzacji i to po wielu stronach dyskursu. – Jeśli wpadamy w ideologię, przestajemy mówić o prawdziwej istocie, o wartościach, które są obecne. Zamyka nas to w czymś, co, jako ideologia, przesłania prawdziwe znaczenie. Ideologia chce wykorzystać Ewangelię, zamiast głosić, że to Ewangelia powinna być naszym głównym punktem odniesienia – mówił.
Budowa mostów. "Nie" dla polaryzacji
Papież podkreślił, że pragnie budować mosty między ludźmi, przede wszystkim poprzez dialog. – Jedną z rzeczy, które udało mi się zrobić w tych pierwszych miesiącach, jest choćby częściowy dialog, spotkania z przywódcami światowymi i przedstawicielami organizacji międzynarodowych – wyjaśnił.
– Musimy nieustannie przypominać sobie o potencjale ludzkości do przezwyciężenia przemocy i nienawiści, które coraz bardziej nas dzielą. Żyjemy w czasach, kiedy polaryzacja wydaje się jednym z popularnych słów, ale nie pomaga nikomu – powiedział Leon XIV. Zauważył, że należy zastanowić się, dlaczego świat jest tak spolaryzowany.
Ojciec Święty stwierdził, że jest wiele czynników, które do tego doprowadziły, wśród nich kryzys z 2020 r. i pandemia, ale w wielu miejscach także utrata poczucia nadrzędnej wartości życia ludzkiego.
– Wartość życia ludzkiego, rodziny i społeczeństwa. Jeśli tracimy poczucie tych wartości, co jeszcze ma znaczenie? – pytał papież. – Na to nakłada się jeszcze kilka innych czynników, z których jeden uważam za bardzo istotny – ciągle rosnąca przepaść między poziomem dochodów klasy pracującej a tym, co otrzymują najbogatsi. Na przykład dyrektorzy generalni, którzy 60 lat temu mogli zarabiać cztery do sześciu razy więcej niż pracownicy, obecnie zarabiają 600 razy więcej niż przeciętny pracownik. Wczoraj wiadomość, że Elon Musk zostanie pierwszym bilionerem na świecie. Co to oznacza i o czym to świadczy? Jeśli to jedyna rzecz, która ma wartość, to jesteśmy w poważnych tarapatach – zaznaczył.
Dramat Gazy. Termin "ludobójstwo"
Jedno z pytań do papieża dotyczyło sytuacji w Gazie. – Choć wywierano pewną presję na Izrael ze strony USA i mimo niektórych wypowiedzi prezydenta Trumpa, nie było jasnej odpowiedzi, by ulżyć cierpieniom ludności – zauważył Leon XIV.
– To bardzo niepokojące, biorąc pod uwagę warunki, w jakich żyje wiele osób, zwłaszcza dzieci, cierpiących prawdziwy głód. W przyszłości będą potrzebować ogromnej pomocy medycznej i humanitarnej. Strasznie jest oglądać te obrazy w telewizji. Miejmy nadzieję, że coś odwróci tę sytuację. Miejmy nadzieję, że nie staniemy się nieczuli – mówił Ojciec Święty, odnosząc się zwłaszcza do chrześcijan. – W jakiś sposób musimy nadal naciskać, próbować coś zmienić w tej sytuacji – podkreślił.
W odniesieniu do coraz częstszego używania terminu "ludobójstwo" w kontekście dramatu Gazy, papież zaznaczył, że "oficjalnie Stolica Apostolska nie uważa, aby w tej chwili można było wydać jakiekolwiek oświadczenie w tej sprawie". – Istnieje bardzo techniczna definicja tego, co mogłoby być ludobójstwem. Jednak coraz więcej osób porusza ten temat, w tym dwie izraelskie organizacje praw człowieka, które wydały takie oświadczenie – powiedział.
Polityka USA. "Nie boję się podnosić tych kwestii"
Pierwszy papież ze Stanów Zjednoczonych ma nadzieję, że jego pochodzenie będzie miało znaczenie w relacjach z biskupami z USA, natomiast nie planuje angażować się w politykę partyjną. – Fakt, że jestem Amerykaninem, oznacza między innymi, że ludzie nie mogą powiedzieć, jak to czyniono wobec Franciszka: "On nie rozumie Stanów Zjednoczonych. Po prostu nie widzi, co się dzieje" – zauważył Leon XIV.
O relacjach z prezydentem Donaldem Trumpem mówił, że "o wiele bardziej właściwe byłoby, aby przywództwo Kościoła w USA zaangażowało się w dialog z nim". Jak dodał, Trump powiedział ostatnio, że nie ma w planach spotkania się z nim, a potem dodał: "Ale jego brat to miły facet". – I to jest w porządku – oznajmił Leon XIV. – Jednak jeśli pojawiłyby się konkretne kwestie, w których byłoby możliwe spotkanie i rozmowa, nie miałbym z tym żadnego problemu. Myślę, że są inni, którzy dobrze wypełniają tę rolę, a on sam decyduje, kogo słucha, a kogo nie. Jednak trzeba nadal poruszać pewne kwestie, zwłaszcza dotyczące godności człowieka i promowania pokoju na świecie, do czego on sam czasami wyrażał chęć się przyczyniać – i w tych wysiłkach chciałbym go wspierać – dodał.
Ojciec Święty podkreślił, że misją Kościoła nie jest angażowanie się w politykę partyjną. – Ale nie boję się podnosić kwestii, które uważam za prawdziwe kwestie Ewangelii, w nadziei, że ludzie po obu stronach sceny politycznej – jak to się u nas mówi – będą w stanie ich wysłuchać – oświadczył.
Czytaj też:
Pierwszy wywiad Leona XIV. "Demokracja nie jest idealnym rozwiązaniem dla wszystkiego"
