Budzisz: Należy rozsądnie skorzystać z instytucji akredytacji dziennikarzy

Budzisz: Należy rozsądnie skorzystać z instytucji akredytacji dziennikarzy

Dodano: 
Marek Budzisz
Marek Budzisz Źródło:YouTube / Akademia Zarządzania i Rozwoju
W zakresie polityki informacyjnej dotyczącej sytuacji na granicy musimy dużo zmienić – uważa Marek Budzisz, ekspert ds. wschodnich, członek Strategy & Future.

Ekspert był w poniedziałek gościem Jaśminy Nowak na antenie Radia WNET. Pytany o ewentualność uruchomienia art. 4 Traktatu NATO, podkreślił, że na razie sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie ma wymiaru wojskowego. Chodzi jednak o zbudowanie jednolitego frontu dyplomatycznego.

Budzisz wyraził opinię, że państwa zmagające się z wywołanym przez reżim Alaksandra Łukaszenki kryzysem migracyjnym otrzymują wymierne wsparcie międzynarodowe. Publicysta zwrócił też uwagę, że konflikt jest już postrzegany jako problem europejski, a nie wyłącznie problem polski.

Powrót dziennikarzy?

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki powiedział w poniedziałek, że rząd pracuje nad projektem ustawy regulującej dopuszczenie polskich dziennikarzy na granicę z Białorusią.

Budzisz ocenił, że polityka informacyjna jest słabą stroną Polski w związku z kryzysem na granicy. – Nie przygotowaliśmy się wtedy, kiedy było już wiadomo, że szykuje się coś na granicy. Mieliśmy na to wystarczająco dużo czasu. Kryzys zaczął się w lipcu na granicy w lipcu. Było oczywiste, że jest tylko kwestią czasu, aż przeniesie się na granicę polską – powiedział Budzisz.

Jak dodał, media powinny być już dopuszczone na granicę. – Rozumiem motywy, bo było to związane z zupełnie irracjonalną postawą części mediów, ale to nie znaczy, że należy w ogóle rezygnować z dopuszczenia dziennikarzy w rejon graniczny. Jest instytucja akredytowania dziennikarzy, należy z niej rozsądnie skorzystać – ocenił.

Próba sforsowania granicy

W poniedziałek rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn za pośrednictwem Twittera poinformował o zaostrzeniu się sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. "Przy zamkniętym polskim przejściu granicznym służby białoruskie zgromadziły duże grupy migrantów. Trwa próba masowego wejścia na teren RP" – napisał.

Jak podało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, nielegalni migranci gromadzą się przy przejściu granicznym w Kuźnicy po stronie białoruskiej. Wspierają ich białoruscy funkcjonariusze. Trwa próba forsowania granic. W pełnej gotowości do działania mają być polscy funkcjonariusze i żołnierze. W razie konieczności do dyspozycji mają m.in. armatki wodne.

Straż Graniczna: Spodziewany się szturmu

Informacje te potwierdziła Straż Graniczna. Do aktualnej sytuacji odniosła się na konferencji prasowej Anna Michalska, rzecznik prasowy SG.

– Na nieczynnym przejściu granicznym w Kuźnicy gromadzi się duża grupa cudzoziemców. To już kilkaset osób po stronie białoruskiej. Ci ludzie do tej pory przebywali w koczowisku przy granicy. Spodziewamy się prób siłowego forsowania granic. Obecnie skierowaliśmy tam odpowiednie siły Straży Granicznej, policji i wojska. Przejście jest również patrolowane z powietrza przez śmigłowiec – powiedziała Michalska.

– To niemożliwe, żeby operacja nielegalnego przejścia migrantów przez granicę odbywała się bez wiedzy służb białoruskich – dodała.

Nielegalne próby przejścia

Straż Graniczna poinformowała, że w ciągu minionej doby odnotowano 118 prób nielegalnego przekroczenia wschodniej granicy Polski. Wobec 39 cudzoziemców wydano postanowienie o opuszczenie terytorium RP.

Tylko w listopadzie tego roku granicę polsko-białoruską w sposób nielegalny próbowano przekroczyć ponad 5,1 tys. razy.

Noc w pasie przygranicznym miała jednak minąć spokojnie – poinformował wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik. Do koczowiska cudzoziemców po stronie białoruskiej mają przybywać regularnie nowe osoby.

Czytaj też:
Terlecki: Myślę, że niezbędne jest dopuszczenie części dziennikarzy na granicę
Czytaj też:
"To się zmieniło". Waszczykowski o nastawieniu UE wobec kryzysu migracyjnego

Źródło: Radio WNET / 300polityka.pl, TVP / Twitter/Polsat News
Czytaj także