Z sondażu IPSOS wynika, że wspólna lista opozycji uzyskałaby 50 proc. głosów, a 30 proc. PiS. Według Donalda Tuska to dowód na to, że opozycja musi się zjednoczyć i pójść do wyborów razem.
"Wyciąganie wniosków z sondaży na półtora roku przed wyborami to jest dość kuriozalna sytuacja. Opieranie na sondażach strategii wyborczej na rok przed rozpoczęciem kampanii to nieuzasadniony optymizm. Lewica przygotowuje się do startu z partiami, z którymi startowała w 2019 roku. Przygotowujemy swój program i wiemy doskonale, że jakieś decyzje wyborcze trzeba będzie podejmować, ale nie teraz. Mamy pieniądze, struktury. Zależy nam na tym, żeby być w przyszłym rządzie i do tego dążymy. Jednak o żadnych wspólnych listach na razie nie rozmawiamy" – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski.
"Trzeba być gotowym"
Szef klubu parlamentarnego Lewicy deklaruje, że obecnie nie można wykluczyć żadnego scenariusza. "Nie wykluczamy żadnego scenariusza w 2023 roku. Wszystko będzie zależało od tego, jaka będzie ordynacja wyborcza, jakie będą okręgi wyborcze. Wiemy, że PiS chce dokonać zmian w ordynacji wyborczej, zatem niczego nie możemy wykluczyć. Wiemy jednak też, że trzeba być gotowym do samodzielnego startu i my jesteśmy na to gotowi" – wskazał Gawkowski.
"Wydaje mi się, że pisanie dzisiaj scenariuszy wyborczych jest nierozsądne. Wszyscy, którzy to robią, robią to z czystej publicystyki. Przypominam sobie rok 2019 – wszyscy mówili przez pół roku, że w wyborach do Sejmu będzie jedna lista opozycji. Okazało się, że były cztery" – podkreślił rozmówca wPolityce.pl.
Czytaj też:
"Moim zadaniem jest odsunięcie PiS od władzy". Tusk: Chcę zostać premieremCzytaj też:
Mocne słowa Jakiego. "PO to niemiecka spółka-córka w Polsce"