Słowa węgierskiego premiera cytuje agencja Bloomberg, ale także propagandowa, rosyjska agencja TASS.
Rosyjskie media zwracają uwagę na fragment wypowiedzi Victora Orbana, w którym polityk zwraca uwagę, że obecnie "nie ma siły" do zakończenia konfliktu na Ukrainie. – Dlatego mamy tylko jeden wybór: trzymać się z daleka od wojny – tłumaczy Orban.
Orban: Moskwa nie jest zagrożeniem
W orędziu o stanie państwa premier krytykował też państwa europejskie, które – zdaniem Orbana – angażują się w konflikt na Ukrainie.
– Europa jest pośrednio w stanie wojny z Rosją, z powodu militarnego wsparcia dla Ukrainy – stwierdził premier. Szef węgierskiego rządu podkreślił również, że Budapeszt nie zmieni decyzji ws. odmowy dostarczania broni dla Kijowa.
Podkreślając, że "Europa pogrążą sie w wojnie" Orban tłumaczył także, że Budapeszt nie postrzega Moskwy jako zagrożenia dla swojego bezpieczeństwa.
Orban o Ukrainie: Ziemia niczyja
Pod koniec stycznia Orban wywołał burzę, nazywając Ukrainę "ziemią niczyją". MSZ Ukrainy w związku z tymi słowami wezwało ambasadora Węgier w Kijowie.
Serwis Ukrainska Prawda donosi, że Viktor Orban podczas spotkania z 15 dziennikarzami stwierdził, że nie wierzy w zwycięstwo Ukrainy.
Węgierski przywódca miał stwierdzić, że Ukraina stopniowo przemienia się w ruinę, którą nie da się rządzić. – Ukraina, podobnie jak Afganistan, jest ziemią niczyją – miał powiedzieć.
Pod koniec ubiegłego miesiąca Węgry zapowiedziały też, że zawetują wszelkie sankcje Unii Europejskiej wobec Rosji dotyczące energii jądrowej.
Wojna Rosji z Ukrainą trwa już prawie rok
Inwazja Rosji na Ukrainę rozpoczęła się 24 lutego 2022 r. i wywołała jeden z najbardziej śmiercionośnych konfliktów w Europie od czasów II wojny światowej i największą konfrontację między Moskwą a Zachodem od czasu kubańskiego kryzysu rakietowego w 1962 r.
Rosja nie nazywa swoich działań przeciwko Ukrainie wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od władz w Kijowie "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju, a także uznania zaanektowanego w 2014 r. Krymu za rosyjski.
Czytaj też:
"Dziwaki". Miedwiediew odpowiada StoltenbergowiCzytaj też:
Von der Leyen: To już naprawdę czas. UE nie może czekać latami