Migracja z Globalnego Południa przez klimat? Ekspert: To nieprawda

Migracja z Globalnego Południa przez klimat? Ekspert: To nieprawda

Dodano: 
Komisja Europejska
Komisja Europejska Źródło: PAP / Wiktor Dąbkowski
Trump mówił prawdę o szwindlu zielonej energii. Nie jest natomiast prawdziwą przyczyna migracji z Globalnego Południa, podawana w Europie przez klimatycznych wizjonerów, uważa profesor Politechniki Wrocławskiej.

W rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim Radia Wnet prof. Ziemowit Malecha z Wydziału Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej ostrzegał, że tzw. transformacja klimatyczna, którą narzuca Europie kierownictwo Unii Europejskiej, w istocie nie jest transformacją, ale "ślepym zaułkiem", ponieważ nasz kontynent sam zaburza własną gospodarkę, podczas gdy reszta świata wyraźnie stawia na tanie i stabilne źródła energii.

OZE. Ryzyko blackoutów

Profesor zwrócił uwagę, że pierwotnie OZE miały działać lokalnie, a dziś energia jest przesyłana na ogromne odległości. – To generuje gigantyczne koszty i ryzyko blackoutów, jak ten w Hiszpanii. Niemcy posuwają się do pomysłu budowy 5 tys. km kabla z Afryki Północnej, by transportować energię słoneczną. To absurd ekonomiczny i fizyczny – powiedział naukowiec.

Migracje z Globalnego Południa nie są skutkiem zmian klimatu

Profesor tłumaczył, że fałszywa jest narracja zwolenników ideologii klimatyzmu, jakoby istotną przyczyną masowej migracji z Globalnego Południa do Europy były zmiany klimatyczne.

– Apokaliptyczni wizjonerzy, którzy niestety bardzo często są też naukowcami, zajmującymi się badaniami klimatu, łączą ze sobą te dwie rzeczy – zwrócił uwagę. Przedstawiają oni migracje jako rezultat tzw. efektu cieplarnianego, tymczasem migracje wynikają głównie z biedy i konfliktów. – Jeżeli weźmiemy badania, popatrzymy na co zwraca się tam uwagę, to w krajach Globalnego Południa nie przejmują się zmianami klimatycznymi i nie pokazują ich jako kierunku, w którym należy działać. Tam najważniejsze jest podnoszenie dobrobytu – powiedział ekspert.

Zielona energia to oszustwo? Prof. Malecha: Trump ma rację

Malecha został zapytany m.in. o tezę prezydenta USA wyrażoną na forum ONZ. Otóż Donald Trump przypomniał wielokrotnie wyrażane stanowisko na temat polityki określanej jako klimatyczna. Prezydent USA apelował do Europy o opamiętanie.

Ekspert tłumaczył, że były prezydent USA opierał się m.in. na raporcie Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych. – Amerykańscy naukowcy przeanalizowali dostępne dane klimatyczne i doszli do wniosku, że skutki ocieplenia nie są tak groźne, jak się przedstawia, a w niektórych aspektach mogą być wręcz korzystne. Cała transformacja opiera się na jednym paradygmacie: że musimy za wszelką cenę redukować emisję dwutlenku węgla. To wymusza likwidację sprawdzonych technologii i wpycha nas w drogie, niestabilne rozwiązania – powiedział prof. Malecha.

Prezydent USA w ONZ: Szwindel

W trakcie swojego wystąpienia Trump przypomniał, że zmiany klimatu nie są w historii świata niczym nowym, ani nadzwyczajnym. – Zmiana klimatu, niezależnie od tego, co się dzieje, to jest zmianą klimatu. Nie ma żadnych globalnych ociepleń, czy globalnego ochłodzenia. Przewidywania ONZ były błędne. Zostały zrobione przez głupich ludzi, kosztowały państwa fortuny, odebrały im szanse na sukces – powiedział prezydent USA.

– Jeśli nie odejdziecie od zielonej energii, tego przekrętu z zieloną energią, to wasze kraje upadną, poniosą klęskę. [...] Jestem prezydentem USA, ale kocham Europę, martwię się narodami i nie chciałbym widzieć, jak zostanie zniszczona przez politykę zielonej energii i migrację – mówił Trump, apelując, by Europa zatrzymała masową migrację i katastrofę wynikającą z przymuszania do zielonej energii, zanim będzie za późno. Trump powiedział, że teoria globalnych zmian klimatycznych jest "największym oszustwem, jakie kiedykolwiek popełniono na świecie".

W Ameryce skończyło się narzucanie klimatyzmu

Przypomnijmy, że po objęciu władzy przez nową administrację Waszyngton wycofuje kolejne elementy przymusowej polityki klimatycznej, eliminującej wykorzystywanie stabilnych źródeł energii kosztem źródeł "odnawialnych" i deklarującej dążenie do osiągnięcia tzw. neutralności klimatycznej.

Administracja prezydenta Donalda Trumpa podejmuje kolejne działania mające na celu realizację polityki zgodnej z hasłem Republikanina z kampanii prezydenckiej "drill, baby, drill". Chodzi o wydobywanie jak największych ilości ropy naftowej i gazu ziemnego.

Już w pierwszych ruchach Trump cofnął wiele decyzji swojego poprzednia Joe Bidena dotyczących energetyki. Zniósł np. regulacje dotyczące zwalczania wydobycia węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego oraz wycofał się z paryskiego porozumienia klimatycznego.

Trump przekierował poczynania rządu federalnego w większym stopniu na przedsiębiorczość, konkurencyjność gospodarkę i politykę energetyczną nietraktującą w sposób nadrzędny ideologii klimatystycznej, skutkującej wysokimi cenami energii. "Uciążliwe i motywowane ideologicznie przepisy utrudniają rozwój tych zasobów" – argumentował Trump, wskazując, że Ameryka jest bogata w surowce naturalne, zatem musi je wykorzystywać.

Czytaj też:
Ekspert ds. energetyki: Tania zielona energia to mit. Jest droższa niż zrównoważony miks
Czytaj też:
Przedsiębiorca: Regulacje UE zabijają gospodarkę. Jest już gorzej niż w socjalizmie


Inwestuj w wolność słowa.
Akcje Do Rzeczy + roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: Radio Wnet / DoRzeczy.pl
Czytaj także