W programie Moniki Olejnik na antenie TVN24, były prezydent odniósł się do odroczenia wydania opinii dotyczących dokumentów znalezionych w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku. Biegli z krakowskiego Instytutu Sehna dokonują obecnie analizy porównawczej grafologicznej, która ma dać odpowiedź na pytanie, czy donosy, pokwitowania i zobowiązanie do współpracy znalezione w teczkach TW "Bolka" zostały napisane przez Lecha Wałęsę. – Takie długie wyjaśnianie jest już odpowiedzią – ocenił były prezydent. – Nie mogą znaleźć grafologa, który potwierdzi te ich bajki – dodał.
Czytaj też:
Opinia ws. akt "Bolka" odroczona
Kiedy wyrzuciłem go z urzędu na zbity pysk...
Wałęsa po raz kolejny przedstawił swoją teorię na temat tego, kto próbuje wrobić go we współpracę z SB. Tym razem wskazał Jarosława Kaczyńskiego. – Od czasu, kiedy wyrzuciłem go z urzędu na zbity pysk, zaczęto to ustawiać, ale przyjdzie czas, że ja mu udowodnię – zapowiadał.
Ekshumacje? Wałęsa: To śmieszne
Wałęsa pytany był także o ekshumacje, które odbywają się w ramach śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Jak mówił, rozmawiał na ten temat z ekspertami od tej dziedziny i dowiedział się od nich, że są ludzie którzy lubią bawić się zwłokami. – Jakby niektórych przebadał lekarz, to by się okazało, że to chorzy ludzie – stwierdził były prezydent. – Bawią się w groby, wyciąganie zwłok. To jest śmieszne, ohydne, brzydkie, straszne po prostu. Ja się w to nie bawię – mówił.