W czwartek w życie wchodzą przepisy określane jako "lex Uber". Najważniejszą zmianą jest konieczność posiadania licencji dla kierowców przewożących pasażerów, niezależnie od tego, czy klient zamówi przejazd przez aplikację w Uberze lub Bolcie, czy złapie taksówkę na postoju.
Zmiany mocno odbiły się na firmach, które zatrudniały kierowców bez licencji, chcących tylko dorobić sobie, jeżdżąc w ramach aplikacji np. Ubera.
Liderzy branży: Uber, Bolt, iTaxi i FreeNow oraz tradycyjne korporacje muszą teraz rywalizować o kierowców z licencją. Eksperci ostrzegają, że z powodu deficytu kierowców może wydłużyć się czas oczekiwania na zamawiany przejazd.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", w niektórych przypadkach cennik usług wzrośnie więc nawet o ponad 50 proc.
I to nie koniec kłopotów platform pośredniczących w przewozach. Jak dodaje dziennik, przepisy zniosły obowiązek posiadania taksometru i kasy fiskalnej, które można zastąpić aplikacją, ale na rynku nie ma jeszcze dostępnego rozwiązania, które byłoby pozytywnie certyfikowane przez Główny Urząd Miar. Kierowcy posługujący się takimi aplikacjami jak: Uber, Bolt, iTaxi czy Free Now, muszą więc doraźnie wyposażyć się w stare kasotaksometry.
Czytaj też:
Policja bierze się za kierowców. Wzmożone kontrole i bardzo wysokie karyCzytaj też:
Zaatakował sprzedawcę, bo ten zwrócił mu uwagę. Chodziło o maseczkę