Prezes PiS miał mówić o "IV Rzeszy". Ast: Dosadne słowa obrazują sytuację

Prezes PiS miał mówić o "IV Rzeszy". Ast: Dosadne słowa obrazują sytuację

Dodano: 
Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński
Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński Źródło:PAP / Tomasz Gzell
W środę wieczorem odbyło się posiedzenie klubu PiS z udziałem prezesa partii. Z ust Jarosława Kaczyńskiego miały paść ostre słowa pod adresem Niemiec.

Podczas posiedzenie Kaczyński mówił m.in. o trudnej sytuacji politycznej, z jaką musi mierzyć się jego obóz oraz o kłopotach wizerunkowych z wiceministrem sportu Łukaszem Mejzą. Wicepremier podjął też temat napiętych stosunków z Unią Europejską.

– Ciężkie terminy przyszły na Europejczyków. Niemcy wyłożyły karty na stół i chcą budowy IV Rzeszy. My na to nie pozwolimy – miał przestrzegać Jarosław Kaczyński.

"Te słowa miały mocno wybrzmieć"

– Dla wszystkich jest jasne, jakie inklinacje przejawia nowa ekipa za Odrą. Prezes jest przekonany, że będzie tylko gorzej. Zachodnia lewica chce federalizacji Europy, a ma się to dziać pod kuratelą niemiecką. Na to zgody być nie może i europejscy konserwatyści powinni dać temu odpór. Te słowa miały mocno wybrzmieć i dobrze, że się przebiły – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską anonimowy poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Z kolei poseł Marek Ast tłumaczy: – Niemcy, a dokładnie obecna większość w Niemczech przedstawiła swój plan na Europę. Dążą do federalizacji Europy. My się z tym nie zgadzamy. Jeżeli prezes używa takich dosadnych słów, to do zobrazowania sytuacji - przekonuje polityk PiS, choć przy tym pomija fakt, że Niemcy w UE nic same nie mogą zmienić, bo potrzebują do tego poparcia innych krajów członkowskich. Jeżeli będziemy mieli Europę jako superpaństwo federalne, to w sposób oczywisty dominującą siłą będą Niemcy. Będą przekonywać inne państwa do tego. Taki był zamysł premiera Kaczyńskiego, żeby powiedzieć, że na ten kierunek zgody nie ma.

Ekspert: Słowa Kaczyńskiego szkodzą

– Słowa prezesa Kaczyńskiego z pewnością szkodzą relacjom polsko-niemieckim – mówi WP dr Marcin Zaborowski, szef Res Publica Nowa, były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Ekspert dodaje, że "nowy rząd Niemiec nie będzie przejawiał takiej strategicznej cierpliwości wobec władzy PiS, jak rząd Angeli Merkel". – Angela Merkel była tak naprawdę hamulcowym działań Komisji Europejskiej, jeśli chodzi o możliwość uruchomienia wszelkich procedur dotyczących sprawdzania praworządności w Polsce. Rząd PiS miał sojusznika w pani kanclerz. W przypadku nowego rządu niemieckiego takiej pobłażliwości z pewnością nie będzie, można spodziewać się dużo większej pryncypialności w ocenie stanu praworządności w naszym kraju – uważa dr Zaborowski.

Czytaj też:
Kaczyński, Morawiecki, Orban, Abascal. Liderzy europejskiej prawicy spotkają się w Warszawie

Źródło: wp.pl
Czytaj także