Niemiecki "Sueddeutsche Zeitung" pisze o ewentualnym rozszerzeniu Unii Europejskiej o Ukrainę. Czytamy, że wojna na Ukrainie "uzmysłowiła UE, że musi ona z powodów geostrategicznych pozwolić krajom na wschodzie, które nie są jeszcze członkami, na wstąpienie" – przytacza opinię Majtuba Rahmana, eksperta think tanku "Eurasia Group".
Dopłaty z UE i prawo weta nie dla Polski?
Autor zastanawia się nad zdolnością Unii Europejskiej do integracji z "ogromną Ukrainą". Jak pisze, wszystkie kraje, które teraz dostają z unijnego budżetu więcej niż wpłacając do niego ich podatnicy, po przyjęciu Ukrainy staną się płatnikami netto.
Jak dowodzi, będzie musiała być przebudowana cała polityka rolna Unii. "Rolnicy z Polski czy Francji będą musieli zrezygnować z dopłat i będą konkurować z ukraińskimi produktami rolnymi" – pisze "SZ".
W ocenie "SZ" konieczna będzie też zmiana zasady głosowania w unijnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa. Chodzi o zniesienie zasady weta, o czym mówi od dłuższego czasu niemiecki kanclerz Olaf Scholz.
W ważnym wystąpieniu w europarlamencie w maju tego roku Scholz podkreślił, że "geopolityczna Europa" będzie oceniana po tym, jak dotrzyma obietnic złożonych sąsiadom. – Uczciwa polityka rozszerzeniowa oznacza dotrzymywania złożonych obietnic. Poszerzona Unia Europejska powinna być zreformowaną Unią. To powinien być cel – mówił.
Przemawiając w Parlamencie Europejskim, Scholz powiedział, że Unia Europejska musi usprawnić podejmowanie decyzji w sprawie polityki zagranicznej i podatków. Kolejny raz podkreślił, że będzie dążył, aby decyzje w tych kwestiach były podejmowane większością kwalifikowane a nie, jak obecnie, za pomocą zasady jednomyślności.
Zalew polskiego rynku produktami z Ukrainy
Polskie rolnictwo znalazło się w bardzo trudnej sytuacji po tym, jak od 1 czerwca 2022 roku ukraińscy rolnicy mogli bez żadnych ograniczeń taryfowych i pozataryfowych wwozić zboże do UE w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. Szybko zaczęto jednak alarmować, że zboże zamiast trafiać m.in. do Afryki, jak zapewniano, zostaje w Polsce.
Według danych Ministerstwa Rolnictwa z okresu od stycznia do października z 2022 roku import z rzepaku z Ukrainy to ponad 500 tys. ton. W analogicznym okresie 2020 roku to było 80 tys. ton. Kukurydzy przywieziono 1,4 mln ton. W analogicznym okresie 2021 roku było to 6 tys. ton. Pszenicy z Ukrainy od stycznia do października 2022 zaimportowano 1,7 mln ton. Oczywiście to tylko przykładowe towary, które zaczęły napływać z Ukrainy.
W kwietniu 2023 roku Jarosław Kaczyński poinformował o decyzji rządu o zakazie wwozu zboża i wielu innych produktów rolniczych z Ukrainy do Polski. Rozporządzenie ws. zakazu wwozu zboża wraz z załącznikiem zawierającym wykaz produktów zostało podpisane jeszcze tego samego dnia.
Kijów protestuje, ale obecny minister rolnictwa Robert Telus przypomniał niedawno deklarację premiera Morawieckiego i wicepremiera Kaczyńskiego o tym, że po 15 września ukraińskie zboże nie wjedzie do Polski. Upłynie wówczas termin ustalonego z Komisją Europejską okresu embarga.
Czytaj też:
Ardanowski: To byłby koniec polskiego rolnictwaCzytaj też:
Budzisz tłumaczy, czemu Ukraina nie powinna być w UECzytaj też:
Wojna zbożowa