W czwartek do Kijowa, z niezapowiedzianą wizytą, przyjechał sekretarz generalny NATO. Spotkał się z Wołodymyrem Zełenskim.
Zełenski: Ukraina będzie w NATO
W wieczornym wystąpieniu do narodu prezydent Ukrainy powiedział, że jego spotkanie i rozmowy z sekretarzem generalnym NATO, Jensem Stoltenbergiem były "owocne".
Wołodymyr Zełenski ponownie wyraził swoją opinię, że Ukraina w przyszłości dołączy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. – Rozmawialiśmy nie tylko o naszej obronie teraz, ale też o strategicznej obronie, wspólnej obronie wszystkich w Europie. Ukraina zasługuje, by być członkiem NATO, i będzie nim. Z całą pewnością. I nie jest to tylko nasza ukraińska ambicja. To jedyna skuteczna perspektywa bezpieczeństwa dla Europy gwarantująca prawdziwy, trwały pokój – powiedział Zełenski.
Prezydent: Nie ma alternatywy
Dzień wcześniej Zełenski zwrócił się do mieszkańców Ukrainy z apelem o zachowanie jedności i wytrwałości w bardzo trudnym czasie wojny z Rosją.
– Bez względu na to, co dzieje się na świecie, bez względu na warunki zewnętrzne, musimy pamiętać, że to od sytuacji u nas, od naszego stosunku do Ukrainy, do wolności, do naszych celów, zależeć będzie, kiedy nasz cel osiągniemy. Główny cel – zwycięstwo Ukrainy – powiedział polityk w wieczornym wystąpieniu transmitowanym w mediach społecznościowych, podczas którego mówił o m.in. o sytuacji na frontach.
– Dla Ukrainy siła nie ma alternatywy. I każdy, kto wzmacnia kraj, kto sam staje się silniejszy, kto pomaga walczyć z wrogiem i osiąga sukcesy dla Ukrainy, przybliża nas do tego celu – dodał prezydent Ukrainy.
Inwazja Rosji
Nowa faza rozpoczętej w 2014 roku wojny trwa już 583 dni. 24 lutego 2022 roku wojska rosyjskie wtargnęły na terytorium Ukrainy. Inwazja została poprzedzona żądaniem Kremla wobec NATO w zakresie wykluczenia możliwości dalszego poszerzania Sojuszu i redukcji potencjału militarnego sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku.
Od końca marca 2022 r., kiedy wojska rosyjskie wycofały się z frontu północnego, po niepowodzeniu kampanii w regionie Kijowa, linia frontu z niewielkimi zmianami kształtowała się na kierunkach południowym i wschodnim. Ukraińcy wyparli Rosjan z okupowanego Chersonia i z charkowszczyzny. Siły rosyjskie usiłują przejąć pełną kontrolę nad obwodami ługańskim i donieckim, które razem tworzą obszar nazywany Donbasem. Obecnie walki toczą się na kilku odcinkach tego regionu, ale to strona ukraińska przeszła do ofensywy.
Działaniom stricte militarnym towarzyszą szeroko zakrojone operacje propagandowe i dezinformacyjne obu stron oraz rywalizacja gospodarcza. Rosjanie dokonali ponadto licznych ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy, wielokrotnie ostrzeliwali również obiekty cywilne. Państwa Zachodu odpowiedziały kolejnymi pakietami sankcji na Rosję. Udzielają także olbrzymiego wsparcia finansowego, sprzętowego, szkoleniowego i humanitarnego.
Państwo ukraińskie utrzymało zdecydowaną większość swojego terytorium, nie oddało żywotnych centrów administracyjno-gospodarczych. Obie strony ponoszą znaczące straty, ale na ten moment zarówno Kijów, jak i Moskwa są zdeterminowane, żeby osiągnąć swoje cele drogą militarną.
W trakcie trwających od początku czerwca działań taktycznych określanych niekiedy w mediach jako "kontrofensywa" Siły Zbrojne Ukrainy zamierzają przeciąć tzw. most lądowy, przez który Rosja zaopatruje swoje wojska z Krymu na południu i wschodzie Ukrainy. Aby tego dokonać, jednostki ukraińskie muszą przebić się przez rosyjską obronę i dotrzeć do Morza Azowskiego.
Od wyniku ukraińskiej "kontrofensywy" bardzo wiele zależy, ponieważ nieudana i krwawa próba przejęcia terytorium z rąk rosyjskich okupantów może osłabić optymizm wśród kluczowych zachodnich sojuszników Kijowa i zapoczątkować naciski na podjęcie negocjacji z Moskwą na jej warunkach.
Czytaj też:
Ekspert: Wojna będzie długaCzytaj też:
"Chętnych jest coraz mniej". Ukraina ma spore problemy