Szef węgierskiego rządu opisuje reakcje brukselskich elit na zdecydowane ruchy prezydenta USA Donalda Trumpa. Orban zaznacza, że wielu wie, iż trwa prawdziwa rewolucja, jednak niektórzy nie chcą dopuścić do siebie tej myśli.
"Wczoraj w Brukseli odbył się pierwszy szczyt Unii Europejskiej od inauguracji prezydenta Trumpa. To było dziwne spotkanie. W Brukseli każdy widzi nadchodzące tornado Trumpa, ale większość wciąż wierzy, że ujdzie im to na sucho. Tak się nie stanie – Donald Trump już wywrócił świat do góry nogami kilkoma decyzjami w ciągu 14 dni. W Ameryce skończyło się szaleństwo dot. płci, skończyło się finansowanie organizacji globalistycznych Sorosa, skończyła się nielegalna imigracja i będzie koniec finansowania wojny Rosja-Ukraina. Czyli wszystko, co brukselscy biurokraci próbowali nam w ostatnich latach wcisnąć do gardła, skończyło się" – napisał premier Węgier na Facebooku.
Budapeszt był gotowy na powrót Trumpa
Zaznacza, że radykalnych zmian będzie więcej. "Możemy pożegnać się ze znanymi zasadami światowego handlu. Prezydent Trump stanie w obronie amerykańskich interesów, nawet przeciwko Europie. Trudne miesiące przed Unią Europejską i brukselskimi biurokratami" – przewiduje.
"Musimy zawrzeć porozumienie, umowę w ramach na utrzymania naszych stosunków gospodarczych ze Stanami Zjednoczonymi. (...) Zawsze wiedzieliśmy, że prezydent Trump wróci, więc byliśmy przygotowani. Cały czas prowadzimy negocjacje i zawrzemy dobrą umowę z nowym rządem Stanów Zjednoczonych. A Bruksela może wypić piwo, które nawarzyła" – podsumował Viktor Orban.
We wcześniejszym wywiadzie prasowym udzielonym szwajcarskiemu dziennikowi "Neue Zuercher Zeitung (NNZ)" Viktor Orban porównał Brukselę do Moskwy. Stwierdził, że różnica między nimi polega na tym, że "z Rosją łatwo jest osiągnąć racjonalne porozumienie, przy ludziach w Brukseli jest to prawie niemożliwe".
Czytaj też:
Reuters: Trump wznawia dostawy broni na UkrainęCzytaj też:
Wojna handlowa. Chiny biorą odwet na USA