W czwartek wieczorem Polska Agencja Prasowa opublikowała "pilną" depeszę, w której przypisała prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi słowa, które w ogóle nie padły. "Trump: Wspieramy Polskę wywiadowczo, ale kiedy mówiłem, że pomogę Polsce, to chodziło mi o to, że po wojnie" – taki wpis pojawił się na profilu PAP na platformie X. Depeszę opublikowało wiele mediów korzystających z serwisu PAP, a post w mediach społecznościowych powielali i komentowali znani dziennikarze.
Prezydenta USA, w oparciu o przeinaczoną wypowiedź, skrytykował także rzecznik rządu Adam Szłapka. Polityk KO powiedział, że słowa Trumpa "muszą budzić nasz niepokój".
Mocny komentarz Kaczyńskiego
Szybko okazało się, że amerykański prezydent powiedział coś innego, niż to, co przypisali mu dziennikarze agencji. Pomyłka wywołała lawinę komentarzy, zarówno ze strony internautów, jak i polityków opozycji. Głos zabrał również prezes PiS Jarosław Kaczyński, określając całą sytuację jako skandaliczną.
– Rzeczywiście mamy tutaj do czynienia ze skandalem – stwierdził. – To, co zostało powiedziane, zarówno przez rzecznika, jak i później przez PAP, sugerowało, że Polska najpierw ma wziąć udział w wojnie, a następnie otrzyma pomoc, już po tej wojnie. To coś, co mogło bardzo zaniepokoić opinię publiczną, a przede wszystkim to kolejna nieprawda i jeżeli do tego powtarza to PAP, dzisiaj całkowicie podporządkowana, po tym nielegalnym przejęciu, obecnej władzy, to jeszcze pogłębia ten stan – dodał.
Kaczyński wskazał, że finalnie depesza z zmanipulowaną wypowiedzią Trumpa została usunięta. Polityk wątpi jednak, aby ktokolwiek poniósł konsekwencje skandalu.
– Sądzę, nie będzie żadnych dalszych konsekwencji, a poza tym to pokazuje kierunek działania. Róbmy wszystko, żeby to, co udało się zbudować i co jest dzisiaj polskim atutem, pokazały to już wizyty w Berlinie i w Paryżu, żeby to zostało zrujnowane – stwierdził.
Czytaj też:
PiS rozpoczyna ofensywę ws. Żurka. "Prawo przestaje działać"Czytaj też:
"Ludzie się obudzili". Tyle pieniędzy potrzebuje PiS
